Emmanuel Macron i Angela Merkel przedstawią dziś unijnym partnerom relację z postępów we wdrażaniu przez Rosję i Ukrainę porozumień rozejmowych.
Opowiedzą też o przebiegu spotkania z Władimirem Putinem i Wołodymyrem Zełenskim, do którego doszło w poniedziałek. Dziś prawdopodobnie sankcje na Rosję nie zostaną jeszcze przedłużone. Głosowanie odbywa się podczas spotkań przywódców unijnych co pół roku. Od nałożenia na Moskwę restrykcji w 2014 r. Unia jednogłośnie decydowała o wydłużeniu kar. Według naszych informacji dziś ma zapaść zgoda polityczna, że porozumienia mińskie nie zostały zrealizowane, czego konsekwencją będzie wniosek o przedłużenie sankcji.
Decyzja musi zapaść do końca stycznia 2020 r. – Najprawdopodobniej przedłużenie sektorowych sankcji gospodarczych będzie głosowane w drugiej połowie stycznia – potwierdza Agnieszka Legucka z Polskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych. Jej zdaniem Unii coraz trudniej utrzymywać jedność w tej kwestii. – Na pewno nie dojdzie do sytuacji, w której sankcje zostaną zniesione całkowicie. Ich większa część to konsekwencja aneksji Krymu. Dopiero później z racji operacji na Donbasie sankcje zaczęto poszerzać o kwestie związane z tym regionem. I to na ich zniesieniu zależy teraz Moskwie – tłumaczy prof. Legucka.
Między innymi z tego powodu Putin zgodził się na kilka rozwiązań, które można uznać za dążenie do wypełnienia porozumień i wyraził gotowość do kolejnego spotkania w marcu 2020 r. Na kompromis czeka niemała grupa państw UE. – Jedność unijną w sprawie sankcji wobec Rosji podtrzymują teraz Niemcy. Rząd w Berlinie działa mimo wewnętrznego lobby biznesowego, które argumentuje, że sankcje są niekorzystne dla wymiany handlowej – dodaje Legucka.
Przedstawiciele przemysłu od dłuższego czasu domagają się zmiany polityki wobec Moskwy. Z sondażu Wschodnioeuropejskiego Stowarzyszenia Gospodarki Niemieckiej (OAOEV) wynika, że 93 proc. ze 112 przedsiębiorstw działających na terenie Rosji jest za zniesieniem sankcji, w tym 42 proc. opowiada się za ich natychmiastowym cofnięciem. Przedstawiciele OAOEV argumentują, że utrzymanie ostrego kursu wobec Moskwy doprowadzi do oddania rosyjskiego rynku Chińczykom. Znaczenie Rosji jako partnera handlowego Niemiec spada od lat. Obecnie Rosja zajmuje 16. miejsce na liście partnerów z bilansem o połowę gorszym niż Polska.
Biznes może liczyć na wsparcie Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). Koordynatorem urzędu kanclerskiego ds. kontaktów społecznych z Rosją i państwami Partnerstwa Wschodniego jest Dirk Wiese. Polityk jest ważnym działaczem Koła z Seeheim, zrzeszenia członków partii, którzy pielegnują kontakty z biznesem. SPD kontroluje MSZ, które intensywnie pracuje nad programem prezydencji w Radzie UE rozpoczynającej się 1 czerwca 2020 r. Jednym z założeń jest sukces na polu współpracy z Rosją.
Ludzie SPD już teraz sondują dostępne możliwości. We wrześniu br. do mediów wyciekło memorandum Markusa Ederera, dyplomaty, który od ubiegłej dekady należy do wąskiego grona bliskich współpracowników Franka-Waltera Steinmeiera, obecnego prezydenta kraju. To Ederer w 2015 r. był jednym z organizatorów szczytu normandzkiej czwórki w Mińsku. W memorandum obecny ambasador przy UE przekonuje do współpracy z Rosją w sprawie Arktyki, technologii 5G, Euroazjatyckiej Unii Gospodarczej, infrastruktury regionalnej i Wymiaru Północnego, czyli współpracy UE z Islandią, Norwegią i Rosją.
– Propozycje Ederera są zaprzeczeniem tego, co ustaliła UE jako obszary, gdzie współpraca z Rosją jest możliwa. Traktuje je jako balon próbny, na ile można kruszyć lód, który w kwestii sankcji wobec Rosji i tak jest coraz słabszy. Gdy Niemcy zaczną się wahać, można spodziewać się efektu domina – uważa prof. Legucka. ©℗