Po serii porażek w europejskim tournée prezydent Trump rozważa wymianę swojego zastępcy Mike’a Pence’a w przyszłorocznym starciu o Biały Dom.
Europejska wizyta Mike’a Pence’a, rozpoczęta w ubiegłym tygodniu w Warszawie, nie przejdzie do historii sukcesów amerykańskiej dyplomacji. W Irlandii polityk postanowił zatrzymać się w oddalonym od stołecznego Dublina o 300 km Doonbeg, chociaż wszystkie zaplanowane spotkania miał w stolicy. W tym nadatlantyckim kurorcie swój ośrodek wypoczynkowy, oczywiście z polem golfowym, ma Donald Trump. Pence wolał hotel szefa niż skorzystanie z gościnności gospodarzy. 20 lat temu nie miałoby to znaczenia. W epoce mediów społecznościowych stworzyło okazję do produkcji tysięcy złośliwych memów.
Już w samym Dublinie wiceprezydent popełnił poważny błąd polityczny: pochwalił brytyjskiego premiera Borisa Johnsona i stwierdził, że USA trzymają kciuki za brexit. Wypowiedź taka w Irlandii, która boi się powrotu konfliktu w Ulsterze, to kompromitacja. Publicystka „The Irish Times” Miriam Lord skomentowała to tak: „Zapraszasz gościa do domu, specjalnie na jego przyjazd kupujesz nowy dywan, a on ci potem na niego sra”.
Kolejnym punktem była Islandia. Mieszkańcy wyspy potraktowali Pence’a osobliwie. Największe islandzkie firmy, a także prezydent kraju i pierwsza dama przywitali wiceprezydenta tęczowymi symbolami. Przed budynkami na trasie przejazdu polityka ulicami Rejkiawiku wisiały tęczowe flagi, a prezydent Guðni Thorlacius Jóhannesson i jego żona Eliza Reid założyli tęczowe bransoletki. Miała to być aluzja do aktywności Pence’a jako gubernatora Indiany. Polityk wprowadzał wówczas przepisy dyskryminujące osoby LGBT w miejscach pracy oraz w usługach.
Incydent z tęczowymi flagami może mieć znaczenie dla wewnętrznej polityki w USA. Rządy Pence’a w Indianie nie są najlepiej wspominane. Chociaż jest to stan bardzo konserwatywny i republikanie wygrywają w nim w cuglach, obecny wiceprezydent w wyborach na gubernatora pokonywał demokratów ledwie dwoma–trzema punktami i nigdy nie przekroczył pułapu 50 proc. głosów. Tymczasem zbliżają się wybory prezydenckie i niepopularność Mike’a Pence’a oraz dyplomatyczna klęska podróży do Europy mogą być dla Donalda Trumpa obciążeniem.
– Osoby zarówno z zaplecza prezydenta, jak i wiceprezydenta potwierdzają, że obaj politycy traktują się z dużym dystansem. A Trump co najmniej dwukrotnie konsultował wymianę Pence’a na kogoś innego w nadchodzących wyborach. Po raz pierwszy zrobił to zaraz po utracie Izby Reprezentantów na rzecz demokratów w 2018 r., po raz drugi w sierpniu, kiedy spędzał wakacje na polu golfowym w New Jersey – mówi DGP Tom LoBianco, reporter i autor wychodzącej we wrześniu biografii Pence’a pt. „Piety & Power”. Według jego rozmówców wiceprezydent ma o wiele słabszą pozycję w Białym Domu od zięcia prezydenta Jareda Kushnera, który jest zatrudniony na etacie doradcy, oraz innego urzędnika tej rangi czy antyimigranckiego aktywisty Stephena Millera. – Kiedykolwiek Trump wysyła kogoś z polityczną misją zagraniczną, to wskazuje Kushnera. Podróż nie ma oficjalnego charakteru, ale wtedy podejmowane są ważne decyzje – dodaje LoBianco.
Ubiegający się o kolejną kadencję prezydent nie wymienił swojego numeru dwa, czyli tzw. running mate, od 1944 r., kiedy Franklin D. Roosevelt pozbył się – nieukrywającego sympatii do ZSRR – Henry’ego Wallace’a i zastąpił go szerzej nieznanym centrystą z Missouri Harrym Trumanem, wówczas politykiem bez większego zaplecza. Ostatni tandem, który był sobie względnie obcy, tworzyli Ronald Reagan i George Bush senior. Jednak obaj wytrwali w kordialnym porozumieniu i Reagan lojalnie poparł swojego zastępcę w wyborach w 1988 r. Tymczasem Trump również w sprawach kadrowych udowadnia, że jest inny niż poprzednicy. Wyrzucił już ministrów obrony, spraw zagranicznych, sprawiedliwości i połowy innych resortów. Częstokroć powodując – jak w przypadku Pentagonu – paraliż instytucji. Kilkakrotnie wymieniał szefa kancelarii prezydenta. Dymisje w Białym Domu można liczyć w dziesiątki.
Kto mógłby zastąpić Mike’a Pence’a? Mówi się o byłej ambasador przy ONZ Nikki Haley. Sama zainteresowana kilka tygodni temu na Twitterze ogłosiła, że ceni wiceprezydenta, jego pracę i go popiera. Ale nie przecięła spekulacji, że gdyby Trump zaproponował jej stanowisko, przyjęłaby je. Haley ma tradycyjnie konserwatywne poglądy i dlatego obywatele Karoliny Południowej wybierali ją dwukrotnie na gubernatora stanu. Ponadto jest córką hinduskich imigrantów, czyli nie tym, kim jest Mike Pence – białym mężczyzną.