Michał Karnowski, odnosząc się do mojego felietonu (Magazyn DGP z 19 lipca), zachęca do merytorycznej dyskusji na temat mediów. Z przyjemnością. Co do myśli przedstawiciela tygodnika „Sieci”, pisma w każdym numerze deklarującego myślą, mową i uczynkiem poparcie dla PiS, pozwolę sobie je skrócić do dwóch ważnych punktów.
Magazyn DGP / Dziennik Gazeta Prawna
Pierwszy: błędem logicznym i analitycznym, przekonuje Karnowski, jest ocenianie dorobku „Wiadomości” i TVP Info bez uwzględnienia kontekstu, w którym działają. TVN, „Gazeta Wyborcza”, „Polityka” i „Newsweek” stale utrzymują antypisowską narrację, zatem zadaniem mediów publicznych nie jest prostoduszne trzymanie się zasad obiektywizmu, lecz wyrównanie szans strony, która ma poparcie milionów Polaków, ale nie ma możliwości równego z przeciwnikami nagłośnienia własnych racji. W tej perspektywie podważanie wartości obecnej TVP pozornie szlachetnym postulatem bezstronności jest, przekonuje Karnowski, opowiadaniem się za przewagą jednego środowiska. TVP, jaka teraz jest, z pisowskim przechyłem, po prostu wyrównuje szanse.
Kupuję tę argumentację. Tyle że nie tłumaczy ona nasycenia przekazu TVP takim stopniem deprecjonowania partii opozycyjnych, z jakim mamy do czynienia. Bo można dawać fory politykom PiS, można poruszać tematy irytujące „salon”, można gościć publicystów i polityków, których nie zapraszają, chyba że w złej intencji, redakcje „głównego nurtu”. Jednak można robić i tak jak obecne TVP. Można być stronniczym, a można być stronniczym i podłym.
Na pewno też można nie stosować chwytów, jakich bez skrępowania używa telewizyjna „dobra zmiana” – np. nie uderzać w zwalczanych polityków albo działaczy społecznych poprzez ataki na członków ich rodzin. Ostatni wybryk, potyczka z RPO Adamem Bodnarem, dokonany właśnie w ten sposób, był niemoralny. Pisał o tym zresztą w liście do Danuty Holeckiej, kierowniczki redakcji „Wiadomości”, Robert Mazurek i – co niezbyt dziwi – nie otrzymał od niej odpowiedzi, bo wolała się skupić na niskich intencjach Mazurka. Również Michał Karnowski nie znalazł na to miejsca w dwóch artykułach w obronie TVP – sądzę, że dlatego iż jedyna obrona telewizji publicznej w tej sprawie oznaczałaby wymuszenie przeprosin i przyznanie się do moralnego błędu.
Drugi wątek przemyśleń Karnowskiego: krytyka mediów publicznych to atak. Jego autorzy z niby-prawej strony idą ręka w rękę z tymi, którzy chcą wrogiego przejęcia TVP. Idą ręka w rękę z tymi, którzy chcą powrócić do III RP. A jeżeli ktoś chce powrotu III RP, to niech chociaż nie udaje prawicowca, bo prawdziwy spór toczy się między wielką zmianą a jej wrogami.
Tyle że to nieprawda. Sporów w Polsce jest więcej, a ten akurat przerysowywany jest przez niemałą część polityków i mediów. Bo w takiej rzeczywistości łatwo im utrzymywać się na fali wojny polsko-polskiej. Chociaż symetryzm jest zawodną próbą opisania naszego życia politycznego, to akurat do tej sprawy nadaje się idealnie: zarówno propagatorzy tezy o dokonanym „zamachu stanu” (pamiętacie?), jak i propagatorzy tezy o „wstawaniu z kolan” kłamią jak z nut – nut, które sobie nawzajem piszą.
Gdy porzuci się te zakłamane narracje, widzi się m.in. fałsz znacznej części opowieści pisowskiej telewizji publicznej. Wielu bojowników „dobrej zmiany” odrzuca, wbrew oczywistości, fakt, że można wyznawać wartości narodowe, chrześcijańskie, konserwatywne, nawet endeckie – i dlatego właśnie nie godzić się na diabelskie opowieści TVP. Bo, powtórzę, telewizja publiczna może być narodowa i konserwatywna, przy czym nie musi być jednocześnie pałkarska.
Pisze Michał Karnowski, że „każde wydanie tzw. faktów (Faktów TVN – aut.) jest jednym wielkim wściekłym wyciem”. W tym sęk, że gdyby to samo napisał o „Wiadomościach”, byłoby to bliskie prawdy, niestety znacznie bliższe, niż chcieliby czytelnicy „Sieci” czy wPolityce.pl. Jednak, na zdrowy rozum, kto ma podjąć próbę skierowania ich uwagi na moralne błądzenie własnego obozu? Robert Mazurek? Jan Wróbel (pseudonim „Delegowany”)? Inni, niby prawicowi dziennikarze, których Karnowski charakteryzuje jako „dzieci III RP”? Michale, piszesz: „Czy zawsze mi się TVP podoba? Nie. Czy nie popełnia błędów? Popełnia. Nie idzie czasami za bardzo na skróty? Owszem”. Ale co proponujesz, aby więcej nie „szła na skróty”? Bo problem tej telewizji, w założeniach służącej narodowi, a nie zwycięskiej frakcji w ramach zwycięskiej partii, jest. Zacznijmy go rozwiązywać.
Na koniec wyjaśnienie sprowokowane wypowiedzią Michała: „(…) Publicysta Jan Wróbel ocenił w <<DGP>>, że nie znalazł w moim komentarzu <<ani grama merytorycznej dyskusji czy myśli własnej, jest tylko jazda na (z zasady niskie) intencje autora – zazwyczaj tak działa pułkownik wojsk Jarosława>>. (…) Nie gniewam się na zapisanie mnie do wojsk Jarosława (na tle tych wszystkich obelg, które obóz III RP wylewa na nas każdego dnia, to właściwie łaskotki). Lepiej też być <<pułkownikiem wojsk Jarosława>> niż sierżantem armii Adama, oddelegowanym na odcinek <<agorowej prawicy>>”.
„Brak własnej myśli” oraz „jazda na intencje autora” odnosiły się do słów Danuty Holeckiej. Podtrzymuję opinię na temat jej wypowiedzi, a co do określenia „oddelegowany” – jak rozumiem przez Michnika, abym wypełnił jego kolejny niecny plan – to pozostawiam czytelnikom ocenę, czy to łaskotki, czy pomówienie.