Zastępca stałego przedstawiciela Rosji przy ONZ Dmitrij Polanski oskarżył w Nowym Jorku Wielką Brytanię o uniemożliwianie współpracy w badaniu sprawy zamachu na b. oficera wywiadu Siergieja Skripala i jego córkę Julię. Do sprawy powracają we wtorek media.

Amerykańskie radio publiczne NPR przypomniało we wtorek, że 4 marca 2018 roku Skripalów znaleziono nieprzytomnych na ławce w parku niedaleko centrum handlowego w Salisbury. Jak wykazały testy laboratoryjne, byli wystawieni na działanie środka paralityczno-drgawkowego Nowiczok opracowanego w czasie zimnej wojny przez Związek Radziecki. Rosja zaprzecza oskarżeniom.

„Wszystkie nasze wysiłki na rzecz współpracy ze stroną brytyjską są stale odrzucane. Nie chcą słuchać. Oczekują tylko, że powiemy, że albo prezydent (Władimir) Putin zrobił to sam, albo stracił kontrolę nad ludźmi, którzy to zrobili. Tylko te wersję są brane pod uwagę. Wszystko inne jest odrzucane” – twierdził w trakcie poniedziałkowej konferencji prasowej Polanski.

„New York Times” pisał, że według władz w Londynie Skripalowie, jeśli chcą, mogą nawiązać kontakt z rosyjskim rządem, ale tego nie zrobili. Z kolei pragnący zachować anonimowość brytyjski dyplomata powiedział agencji Associated Press, że Skirpalowie są "wolnymi obywatelami” i nie chcą spotykać się z nikim z rosyjskiej ambasady.

Zdaniem Polanskiego policja brytyjska mimo ogromnych wysiłków nie była w stanie wesprzeć faktami i dowodami politycznej wersji incydentu.

Na początku września ub.r. brytyjscy śledczy oskarżyli dwóch Rosjan o próbę zamachu w Salisbury na życie byłego agenta GRU i jego córki. Wielka Brytania i inne kraje zachodnie uważają, że operacja była niemal na pewno zatwierdzona na wysokim poziomie rządowym. Rosyjski dyplomata utrzymywał, że nie ma na to żadnych dowodów.

„Jak dotąd mamy wiele niepotwierdzonych rzeczy i nawet tajemniczych faktów, ale żadnych konkretów i zero istotnych (materiałów). Co najważniejsze, po roku wciąż nie wiemy, kto to zrobił, dlaczego i w jaki sposób” – ocenił.

Przypomniał, że Skripal, skazany za szpiegostwo na rzecz Wielkiej Brytanii, przez osiem lat przebywał w rosyjskim areszcie i mógł być wtedy celem. Pytał też retorycznie, dlaczego, jeśli podjęto taką próbę, nie został zabity.

"Czy byli to nowi agenci, czy byli stażystami, nie wiem, dlaczego nie tego zrobili tego, gdy zostali o to poproszeni? (...) Jak wiecie z filmów i powieści kryminalnych, istnieją tysiące różnych metod, by wykonać to zadanie, ale dlaczego wybraliśmy tak dziwną rzecz, tak dziwną metodę?" – kontynuował ambasador.

Wyraził duże zaniepokojenie brakiem informacji na temat Skripalów.

„Jedyną rzeczą było wystąpienie Julii Skripal na wideo opublikowanym przez Reutersa. Było jednak dla nas oczywiste, że czytała wcześniej napisany tekst, który był bez wątpienia tłumaczeniem z angielskiego" - ocenił Polanski.

Jak dodał, jego kraj ma wszelkie powody, by uznać sprawę za wymuszone zatrzymanie, a nawet uprowadzenie dwojga obywateli rosyjskich. Wskazał, że Skripal i jego córka mają rosyjskie paszporty.

AP informowała, że w poniedziałek ambasada Rosji w Wielkiej Brytanii opublikowała 52-stronicowy raport zawierający dziesiątki "pytań bez odpowiedzi" dotyczących tego, co wydarzyło się w Salisbury.

Raport sugeruje, że zamach na Skripalów "spowodował poważne międzynarodowe reperkusje, doprowadzając relacje Rosja-Wielka Brytania i Rosja-Zachód do nowego niskiego poziomu".

W opinii Polanskiego nastąpiła nowa era w relacjach międzynarodowych. Mówił, że teraz nie są już potrzebne żadne dowody, że „nie trzeba też uruchamiać mechanizmów weryfikacji opracowanych zgodnie z obowiązującym prawem międzynarodowym”.

Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski (PAP)