Janusz Cichoń z PO-KO złożył w piątek wniosek o odrzucenie w całości projektu budżetu na 2019 r. Podczas sejmowej debaty Cichoń mówił m.in. o gigantycznym rozpasaniu władzy, za co - jego zdaniem - Polacy wystawią PiS-owi rachunek.

Cichoń pytał na wstępie swojego wystąpienia, czy PiS w ogóle chce uchwalić budżet, bowiem - jak zaznaczył - po raz pierwszy w historii trzecie czytanie budżetu ma się odbyć dopiero w styczniu, a nie przed końcem roku. "Wygląda to tak, jakbyście się tego budżetu wstydzili" - mówił.

"I macie rację. To nie jest budżet spełniający wasze obietnice i to nie jest budżet na miarę oczekiwań Polaków" - ocenił poseł.

Według Cichonia wzrost gospodarczy zawdzięczamy zaradności i przedsiębiorczości Polaków i Polek i należą im się podziękowania. Tymczasem, jak podkreślił, rok 2019 będzie kolejnym rokiem drenażu budżetów gospodarstw domowych - rząd sięgnie do kieszeni Polaków jeszcze głębiej.

Według obliczeń Cichonia, z każdej wypracowanej złotówki państwo PiS zabiera 35 groszy, tyle stanowią bowiem w PKB podatki i składki.

"Państwo polskie należy dzięki wam do najdroższych w tej części Europy i nigdy od 2007 r. nie było tak pazerne jak dzisiaj" - krytykował poseł opozycji.

Dodał, że państwo pożyczy też 2 grosze od każdego złotego zadłużając przyszłe pokolenia.

"Lista wstydu PiS obejmuje już 36 tytułów (...) 36 razy podnosiliście podatki i opłaty. To jest rekord Polski z pewnością, a końca nie widać" - mówił.

Dodał, że nad Polakami wisi widmo podwyżki cen energii i nie powstrzymają go sztuczki premiera Mateusza Morawieckiego, czy ministra Krzysztofa Tchórzewskiego.

Jako prawdziwy powód podwyżek poseł wskazał m.in. "zabijanie OZE", nieporadność w pozyskiwaniu darmowych zezwoleń na emisję, brak energetycznych połączeń transgranicznych.

Według Cichonia lista towarów i usług, które podrożeją będzie bardzo długa; podrożeje wszystko, co jest produkowane z wykorzystaniem energii.

"Ale was to wszystko nie obchodzi, zwali się wszystko na Tuska i na PO" - mówił. Według niego rząd się jednak niedługo przekona o tym, że Polacy tego "nie kupują i nie kupią".

Poseł podkreślił przy tym, że przez osiem lat państwo polskie "było szyte na miarę" - oszczędnie gospodarowało groszem publicznym. "Każdą złotówkę oglądaliśmy parokrotnie, (...) odkładając wiele wydatków na lepsze czasy" - tłumaczył.

Według niego ostatnie trzy lata są jednak tego zaprzeczeniem. "To gigantyczne rozpasanie władzy. Konsekwentnie budujecie swoje +Biznancjum PiS+, dwór się rozrasta" - zarzucił rządowi.

"Wydatki na Kancelarię Premiera, Kancelarię Prezydenta, Kancelarię Sejmu, Kancelarię Senatu przekraczają miliard złotych. Pan premier Morawiecki wyda na swoja kancelarię dwa razy więcej niż wydawała pani premier Ewa Kopacz" - mówił Cichoń.

Wskazał na prawie dwukrotny - o 300 mln zł - wzrost budżetu ministra sprawiedliwości.

"Żądacie łapówek i haraczy. Mamy przykłady; od szefa KNF do naczelnika urzędu skarbowego, który za 10 tys. zł miesięcznie przymyka oko na wyłudzenia VAT. Za to krnąbrnych np. (...)RPO - karzecie, obniżacie jego budżet. Jeszcze trochę i go zupełnie zlikwidujecie, bo - zdaniem prezesa - demokracja jest w rozkwicie a prawa obywatelskie są przestrzegane" - mówił Cichoń.

Według posła Polki i Polacy widzą to inaczej i "wystawią wam niebawem rachunek".

"Nie możemy zaakceptować tego budżetu" - podsumował informując, że PO-KO składa wniosek o jego odrzucenie projektu w całości w drugim czytaniu. Poseł złożył ponadto poprawki, których jednak nie omówił.

Ministerstwo finansów przewiduje w projekcie, że przyszłoroczny deficyt będzie nie większy niż 28,5 mld zł. Natomiast deficyt sektora finansów publicznych (liczony według metodologii UE) ma wynieść 1,7 proc. PKB. Przygotowując projekt resort finansów założył, że PKB w ujęciu realnym wzrośnie o 3,8 proc., średnioroczna inflacja wyniesie 2,3 proc., przeciętny roczny fundusz wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz emerytur i rent wzrośnie nominalnie o 6 proc., a konsumpcja prywatna będzie wyższa o 5,9 proc.

Parlament ma 4 miesiące na przedłożenie budżetu prezydentowi, licząc od momentu przekazania projektu przez rząd. Jeśli tego nie zrobi, prezydent ma prawo go rozwiązać. (PAP)

Autor: Marcin Musiał