Przedowniczący francuskiego Senatu Gerard Larcher wezwał w niedzielę rząd, by udzielił "politycznej odpowiedzi" na ruch protestujących "żółtych kamizelek". Ocenił, że po sobotnich rozruchach w Paryżu, rząd już "nie ma prawa" do trzeciej "czarnej soboty".

"Rząd nie ma prawa do trzeciej czarnej soboty" po ostatniej, gdy państwo prawa zostało "wyszydzone", a Republika "sponiewierana" - ocenił Larcher. Protesty w całej Francji trwają od 17 listopada. "Odpowiedź powinna być przede wszystkim polityczna" - dodał Larcher, wywodzący się z prawicowej partii Republikanie i wezwał rząd, by zawiesił planowaną od 1 stycznia podwyżkę akcyzy na paliwo, przeciw której protestują "żółte kamizelki".

Podczas sobotniej manifestacji tego ruchu w stolicy kraju doszło do brutalnych rozruchów. Jak ocenia agencja AP, były to największe od lat zamieszki w Paryżu. Grupa młodych zamaskowanych mężczyzn, z których część trzymała metalowe pręty i siekiery, dokonywała aktów wandalizmu. Podpalono kilkanaście pojazdów oraz niektóre budynki, głównie w środkowej i zachodniej części miasta, tłuczono szyby. Do pożaru na rogu placu de Gaulle'a i jednej z odchodzących od niej reprezentacyjnych alej.

Rany odniosły 133 osoby, w tym 23 członków sił bezpieczeństwa, i dokonano ponad 400 zatrzymań.

Na słynnym XIX-wiecznym Łuku Triumfalnym, wieńczącym reprezentacyjną aleję Pola Elizejskie, manifestanci wypisali sprayem liczne hasła, m.in. "żółte kamizelki zatriumfują" czy zdania wzywające prezydenta Emmanuela Macrona do dymisji. Zniszone zostały też niektóre rzeźny stanowiące część pomnika. W niedzielę, tuż po przyjeździe ze szczytu G20 w Argentynie, prezydent udał się w to miejsce, by zobaczyć szkody.

Ruch wstrzymano na co najmniej 19 stacjach paryskiego metra oraz zamknięto wielkie domy towarowe w 9. dzielnicy.

W związku z wydarzeniami we wtorek na pytania komisji senackiej mają odpowiadać minister i wiceminister spraw wewnętrznych Christophe Castaner i Laurent Nunez. Według komunikatu izby wyższej mają mówić o "zamieszkach, napadach na siły bezpieczeństwa, aktach wandalizmu" podczas manifestacji "żółtych kamizelek". Komisja chce "wyjaśnień" przedstawicieli rządu na temat "środków wdrożonych w celu zaradzenia tej sytacji".

W niedzielę rzecznik rządu Benjamin Griveaux poinformował, że rząd rozważa wprowadzenie stanu wyjątkowego.

Demonstracje i blokady ruchu trwają od soboty, 17 listopada i szybko rozprzestrzeniają się po całym kraju, głównie dzięki mediom społecznościowym. "Żółte kamizelki" wyrażają swój sprzeciw m.in. wobec podwyżek podatków od paliwa, które wprowadzane są w ramach rządowej polityki transformacji energetycznej kraju.

Komentując sobotnie wydarzenia w Paryżu, prezydent Macron podkreślił, że "będzie zawsze szanować opozycję, ale nigdy nie zaakceptuje przemocy". Wcześniej w tym tygodniu prezydent ogłosił chęć dostosowania podatków od paliwa do wahań cen surowca i zapowiedział obszerne konsultacje w sprawie polityki energetycznej i środowiskowej. Rząd jednocześnie twardo stoi na stanowisku, że nie zmieni kierunku woich działań.