Proces Piotra T. dobiega końca. Były doradca polityków oskarżony jest o "posiadanie w celu rozpowszechniania" pornografii z udziałem dzieci oraz zwierząt. W czwartek sąd przesłuchał świadka, który przewijał się w wyjaśnieniach T. oraz jego rodziny.

Paweł T.– prezenter radiowy i dziennikarz muzyczny – został wezwany na przesłuchanie przez sąd, bo jego nazwisko wielokrotnie wcześniej padło na sali rozpraw. Dziennikarz jest biologicznym ojcem 11-letniej dziewczynki, którą wychowuje oskarżony. Świadek przyznał, że pozostawał z Piotrem T. w konflikcie. Przed przesłuchaniem odebrano od niego przysięgę.

"Poznałem Piotra T. na prośbę jego byłej żony. Było to w lipcu albo w sierpniu 2006 roku" – powiedział świadek. Przyznał, że z Marzeną T. łączył go romans i kobieta zaszła w ciążę. Dziecko było wychowywane przez małżeństwo T., ale biologiczny ojciec miał możliwość kontaktu z dziewczynką. Później – jak twierdzi Paweł T.– oskarżony przekazał mu, że więcej spotkań nie będzie. "Moja córka miała wtedy około 3,5 roku. Piotr T. powiedział, że się na mnie zemści (…) w najgorszy sposób, jaki mogę sobie wyobrazić" – zeznał świadek.

Sędzia Magdalena Garstka-Gliwa pytała prezentera radiowego, czy powiedział kiedykolwiek, że jego "dziecko wychowuje pedofil" – bo takie słowa miała usłyszeć od niego Marzena T. Kobieta twierdziła, że świadek "wysyłał do wszystkich takie SMS-y, jeździł po całej rodzinie". Marzena T. uważała, że nie bez znaczenia jest fakt, że jej mąż po raz pierwszy był zatrzymany w związku z podejrzeniem posiadania treści pedofilskich w tym samym roku, w którym urodziła się dziewczynka. Wtedy też miała pojawić się strona internetowa szkalująca rodzinę T. Proces byłego kreatora wizerunku Piotra T.: Świadek odwołał swoje wcześniejsze zeznania, którymi obciążał oskarżonego

"Nie wykluczam, że tak powiedziałem" – powiedział T. Zeznał, że o "skłonnościach pana Piotra" poinformowano go podczas przesłuchania na policji. "Powiedziano mi, że IP jego komputera pojawia się na stronach z pornografią dziecięcą i, zadając się z Piotrem T., mogę zaszkodzić sobie i swojej karierze. Mówiłem Marzenie, żeby obserwowała sytuację i nie zostawiała z nim naszego dziecka samego" – powiedział Paweł T. "Ja wiem, jakie są jego zainteresowania. On ma słabość do bardzo młodych dziewczyn, kilkunastoletnich. Boi się dojrzałych kobiet" – zeznał. Słowa, które dalej wypowiadał, dotyczyły bardzo intymnych kwestii i broniący oskarżonego mec. Michał Hajduk złożył wniosek o wyłączenie jawności. Zarówno sędzia, jak i prokurator przychylili się do tego stanowiska i kolejne dwie godziny dziennikarz zeznawał już bez udziału publiczności.

Paweł T. był jednym z dwóch ostatnich świadków, których sąd zamierzał przesłuchać. W czwartek przed sądem miał zeznawać także emerytowany policjant, któremu kilka lat temu oskarżony miał zgłaszać, że ktoś podszywa się pod niego w sieci i rzuca podejrzenia o pedofilię, ale zostanie przesłuchany w piątek.

Piotr T. zabrał w czwartek głos w swojej sprawie. Powiedział, że "nie stracił wiary, że prawda wyjdzie na jaw", po raz kolejny zapewnił, że jest niewinny. Oświadczył także, że nie życzy sobie, żeby wykorzystywano go w "brudnej wojnie politycznej". Oskarżony miał być we wtorek przesłuchiwany w Łodzi w związku z – jak twierdzi – aferą korupcyjną. "Byłem nakłaniany do zeznań przeciwko liderom PSL i PO. Wymieniał m.in. byłą wiceminister gospodarki, prezesa PSL oraz prezydent Łodzi.

Kolejna rozprawa przeciwko T. odbędzie się w piątek. Obrona zapowiedziała, że będzie dążyła do uwzględnienia kilkunastu wniosków dowodowych, w tym m.in. o powołanie nowego zespołu biegłych psychiatrów, psychologa i seksuologa oraz o oddalenie jednego z biegłych informatyków, który opiniował w tej sprawie. W toku procesu okazało się, że specjalista jest jednocześnie funkcjonariuszem policji, co, jak twierdzi obrona, "nie jest bez znaczenia".

Jeżeli wnioski nie zostaną uwzględnione proces zakończy się i sąd udzieli głosu prokuratorowi, obrońcom i oskarżonemu, by mogli sformułować swoje wnioski końcowe.

W sprawie T. odbyło się dotychczas siedem rozpraw. Przesłuchano jego rodzinę, wspólników, uczestników szkoleń, które organizował, towarzysza podróży do Kambodży. Opinię uzupełniającą złożyli biegli informatycy. Jeden z nich stwierdził, że pedofilskie treści mogły zostać przez kogoś wgrane do komputera T.

Piotr T. został zatrzymany pod koniec października 2017 roku. Od tamtego dnia przebywa w areszcie (został mu on przedłużony do stycznia). T. przyjechał wówczas z Kambodży, by w hotelu na warszawskim Okęciu prowadzić szkolenie dla pracowników firmy ubezpieczeniowej. Zarzuty, które mu przedstawiono, były konsekwencją prowadzonego od 2015 roku śledztwa. Podczas międzynarodowej policyjnej akcji antypedofilskiej o kryptonimie RINA w domu Piotra T. zabezpieczono komputery i nośniki pamięci, z których biegli informatycy odzyskali ponad 3,5 tys. plików z pornografią z udziałem dzieci.

Obrona T. stara się udowodnić, że pedofilskie treści ktoś mógł mu podrzucić. Za posiadanie pornografii z udziałem dzieci w celu jej rozpowszechniania grozi od 2 do 12 lat więzienia.