Postanowienie sądu jest jasne - premier Mateusz Morawiecki nie musi przepraszać opozycji; Platforma próbuje manipulować i wmawiać Polakom, że jest inaczej, ale chyba nie zrozumieli uzasadnienia - powiedziała w czwartek PAP rzeczniczka PiS Beata Mazurek, odnosząc się do postanowienia Sądu Apelacyjnego w Warszawie.

W środę Sąd Apelacyjny w Warszawie postanowił, że premier Mateusz Morawiecki ma sprostować swoją wypowiedź nt. braku inwestycji infrastrukturalnych za rządów PO i PSL z 15 września br. Sąd Apelacyjny rozpatrywał odwołanie, które politycy PO złożyli od poniedziałkowego postanowienia Sądu Okręgowego w Warszawie. SO, jako pierwsza instancja, oddalił wniosek w trybie wyborczym, złożony przez Komitet Wyborczy Koalicji Obywatelskiej dotyczący nakazania takiego sprostowania.

"Sąd oddalił główne żądania PO. Platforma chciała, żeby sąd zakazał rozpowszechniania informacji, że nie budowali dróg ani mostów. Ten wniosek został oddalony. Sąd skupił się tylko na słowach +przez 8 lat wydali 5 mld zł na drogi lokalne. To tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego do półtora roku+ – i uznał, że słowo +wydajemy+ jest nieprecyzyjne" - powiedziała PAP Mazurek.

Jak podkreśliła, prace legislacyjne nad Funduszem Dróg Samorządowych rozpoczęły się 1 sierpnia. "Premier mówiąc wydajemy odnosił się więc do środków, które już są zapewnione w ustawie budżetowej. Sąd stwierdził, że słowo wydajemy powinno być użyte w czasie przyszłym. I my się do tego orzeczenia zastosujemy – choć się z tą logiką nie zgadzamy" - zaznaczyła rzeczniczka PiS.

Jak przekonywała, "liczby nie kłamią i w sprawie wydatków na drogi lokalne te liczby są jednoznaczne".

"W 2019 roku przeznaczymy na drogi lokalne około 6 mld zł. Projekt ten zostanie wkrótce uchwalony przez Sejm. Dla porównania, w ramach wszystkich programów z lat 2008-2015 z budżetu państwa na drogi lokalne przeznaczono średnio ok. 650 mln zł rocznie. O tym właśnie mówił premier Morawiecki – i tych liczb nikt nie zakwestionował" - mówiła.

"Mówiliśmy o tym od dawna, mówimy to dziś, i będziemy mówić dalej: w czasie naszych rządów wybudujemy i wyremontujemy wielokrotnie więcej dróg lokalnych niż PO/PSL. I to jest w tej sprawie najważniejsze" - mówiła rzeczniczka. "Sąd odrzucił główne zarzuty Platformy. Reszta to gra słów. My mamy konkrety. Dotrzymujemy słowa" - podsumowała.

W podobny sposób Mazurek skomentowała sprawę na Twitterze.

"Post. sądu jest jasne: Premier nie musi przepraszać. PO od wczoraj próbuje manipulować i wmawiać Polakom, że jest inaczej-chyba nie zrozumieli uzas. Sąd oddalił główne żądania PO która chciała, żeby zakazał rozpow. info że nie budowali dróg ani mostów. Ten wniosek został oddalony" - napisała rzeczniczka PiS.

Sędzia sądu apelacyjnego Paulina Asłanowicz poinformowała, że sąd postanowił zobowiązać Mateusza Morawieckiego do opublikowania w ciągu 48 godzin na antenie telewizji TVP Info i TVN, przed głównymi wydaniami programów: "Wiadomości" i "Fakty", po blokach reklamowych, bezpośrednio poprzedzających emisję wyżej wymienionych programów, oświadczenia poprzez jego odczytanie oraz jednoczesne wyświetlenie planszy z tekstem wypełniającym cały ekran.

Treść tego oświadczenia ma brzmieć: "Nieprawdziwe są informacje podane przeze mnie w dniu 15 września 2018 r. podczas wiecu wyborczego komitetu wyborczego Prawo i Sprawiedliwość w Świebodzinie, że w ciągu jednego do półtora roku wydawana jest przez nas większa suma na drogi lokalne, niż za czasów koalicji PO i PSL w ciągu ośmiu lat. Mateusz Morawiecki, premier rządu Rzeczpospolitej Polskiej".

Jak uzasadniała sędzia Asłanowicz, sąd apelacyjny uznał, że kluczowa w tej sprawie jest kwestia tego, czy stwierdzenia, jakie padły z ust premiera, miały charakter oceny, czy też była to informacja poddająca się weryfikacji w kategoriach prawdy i fałszu. "Sąd Apelacyjny doszedł do przekonania, że pierwsza część tej wypowiedzi - dotycząca tego, że nie było dróg i mostów - ma charakter retoryczny, takiej hiperboli, (ale) należy ją czytać w połączeniu z drugą częścią tej wypowiedzi, w której zawarte zostało stwierdzenie, że przez osiem lat wydali 5 mld zł na drogi lokalne, tj. tyle, ile my wydajemy w ciągu jednego roku, do półtora roku" - mówiła.

"W ocenie sądu apelacyjnego należało zgodzić się ze skarżącymi, że ta druga część wypowiedzi, poddaje się tej weryfikacji i sąd apelacyjny badał jej prawdziwość. Sąd doszedł do przekonania, że w świetle dokumentów, złożonych do akt sprawy, ta wypowiedź jest nieprawdziwa, stąd zastosował środek przewidziany w art. 111 Kodeksu wyborczego" - oświadczyła Asłanowicz.

Od postanowienia sądu apelacyjnego nie przysługuje skarga kasacyjna i podlega ono natychmiastowego wykonaniu.