Wynik Andrei Nahles, która w wyborach przewodniczącego Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD) zdobyła zaledwie 66 proc. głosów, to dla niej trudny początek, świadczący o podziałach w pogrążonej w kryzysie partii - ocenia w poniedziałek niemiecka prasa.

"To jednoznaczna krytyka za to, że weszliśmy i w jaki sposób weszliśmy do koalicji (z chadekami)" - ocenia wpływowy poseł SPD Karl Lauterbach. Wielu w SPD obwinia całe kierownictwo, w tym nową przewodniczącą, partii za "chaos wokół upadku (byłych szefów SPD) Sigmara Gabriela i Martina Schulza" - dodaje "Bild".

Gazeta dodaje, że bez rekomendacji szefa młodzieżówki SPD Kevina Kuehnerta bardzo słaby wynik Nahles byłby jeszcze gorszy.

Teraz nowa szefowa SPD "musi nauczyć się robić szpagat, jednocześnie popierając koalicyjny rząd i definiując profil SPD jako samodzielnej partii w opozycji wobec CDU i CSU", musi też przezwyciężyć wewnątrzpartyjny podział na zwolenników i przeciwników koalicji.

"Tagesspiegel" ocenia, że Nahles nie zdoła wzmocnić SPD przed najbliższymi wyborami, niezależnie od tego, czy będą to wybory lokalne czy regionalne. SPD popiera obecnie 16 proc. Niemców, w sondażach w kilku landach socjaldemokratów przegoniła populistyczna Alternatywa dla Niemiec (AfD), a w niektórych zagrażają im Zieloni.

Nahles "nie ma złudzeń" - wie, że wyborcy mają dosyć "wiecznych kłótni i ledwie skrywanych, utrzymujących się intryg na tle personalnym" w SPD, podobnie jak "znów przybierającego na sile zrzędzenia na temat (udziału w) koalicji - wskazuje gazeta. Wynik Nahles, drugi najgorszy w historii wyborów przewodniczącego SPD od 1945 roku, "Tagesspiegel" nazywa "raczej kredytem zaufania niż jego mocnym dowodem".

"Sueddeutsche Zeitung" zastanawiając się, czy wybór pierwszej w historii SPD kobiety na stanowisko przewodniczącego doprowadzi do obiecywanej odnowy, ocenia jednak, że dzięki temu partia "stała się trochę bardziej nowoczesna i wiarygodna, i to bez towarzyszącego tej zmianie zamętu".

W ocenie "SZ" Nahles nigdy nie miała szans na zdobycie 100 proc. poparcia, bo "gdzie jest Nahles, tam są jej wrogowie". Gazeta przypomina, że jej poprzednik, wybrany jednomyślnie Martin Schulz, okazał się wielkim rozczarowaniem, więc słabszy wynik Nahles może być postrzegany jako korzystny - bo pokazuje, że partia nie ma złudzeń, że wybór przewodniczącego rozwiąże wszystkie spory - oraz "trzeźwiący" zarówno dla niej, jak i SPD.

Na pytanie, czego należy spodziewać się po Nahles, "Die Welt" odpowiada: "Nowa szefowa SPD bynajmniej nie jest lewicową, oddaloną od rzeczywistości wizjonerką, jak często jest przedstawiana. Jest realistką i pragmatyczką". Andrea Nahles "stoi teraz przed wielkim zadaniem: musi odnowić (niemiecką) socjaldemokrację, ale przede wszystkim odzyskać utracone zaufanie. (...) Czy to w kwestii integracji, bezpieczeństwa obywateli czy Europy, SPD musi wreszcie znów zacząć mówić, czego chce" - podkreśla gazeta.

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenia, że SPD znajduje się "w ślepym zaułku". Wskazuje jednak, że obecnie nie wiadomo, kto miałby wyprowadzić partię z tego położenia, bo "ani w kierownictwie, ani wśród delegatów czy funkcjonariuszy SPD nie pojawią się nagle nowe twarze, (...) nowi politycy, którzy zaradziliby dotychczasowym niedociągnięciom (...)".

Reformy socjalne wprowadzane przez SPD przed kilkunastu laty m.in. przez Gerharda Schroedera czy Franka-Waltera Steinmeiera dziś "piętnowane są jako reakcyjny neoliberalizm"; obecny "programowy skręt w lewo" uzasadniany jest obawą, że "rzekomy diabeł liberalizmu gospodarczego" osłabi spójność partii - pisze "FAZ", oceniając to podejście jako błędne.