Z polskim rządem prowadzona jest wojna informacyjna za pomocą "fake newsów"; wtorkowe doniesienia portalu Onet były bardzo dobrze przygotowaną operacją uderzenia w rząd - powiedział w środę szef Komitetu Stałego Rady Ministrów Jacek Sasin (PiS).

Portal Onet.pl podał we wtorek rano, że Amerykanie wprowadzili szczególne sankcje wobec polskich władz - do czasu przyjęcia zmian w ustawie o IPN prezydent, ani wiceprezydent USA nie będą się z nimi spotykać. Według Onetu, istnienie ultimatum potwierdza notatka polskiej ambasady w Waszyngtonie z 20 lutego, sporządzona dwa tygodnie po podpisaniu przez prezydenta Andrzeja Dudę ustawy o IPN i skierowaniu jej do Trybunału Konstytucyjnego.

Informacje te zdementowała we wtorek wieczorem rzeczniczka Departamentu Stanu USA Heather Nauert. "Doniesienia zakładające jakiekolwiek zawieszenie współpracy w dziedzinie bezpieczeństwa lub dialogu na wysokim szczeblu - wszystko to - jest po prostu fałszem" - podkreśliła Nauert.

Szef Komitetu Stałego Rady Ministrów ocenił w środę rano w "Sygnałach Dnia" radiowej Jedynki, że publikacja Onetu świadczy o "wojnie informacyjnej prowadzonej z polskim rządem". "To pokazuje jakiego rodzaju wojna informacyjna z polskim rządem jest w tej chwili prowadzona. Jest prowadzona za pomocą tego typu fake newsów. Wczoraj była to jednak wiadomość dnia we wszystkich polskich mediach" - powiedział Sasin.

Jak dodał, wiadomość ta "pochodziła z jednego źródła, jednego portalu internetowego". "Jak się okazało (portal) nie tylko nie ma żadnego dokumentu, żadnej notatki, na który się powoływał, ale wieczorem przyszło dementi i wiemy już, że ta informacja nie była informacją prawdziwą, co nie przeszkodziło liderom opozycji wczoraj przez cały dzień krytykować rządzących na podstawie właśnie tej informacji, która okazała się plotką, niczym nie popartą" - zaznaczył polityk PiS.

"Wnioskuję że cała operacja była bardzo dobrze przygotowana jako uderzenie w polski rząd i (była to) taka próba wywołania dużego niepokoju w polskim społeczeństwie, ponieważ my Polacy bardzo cenimy sobie dobre relacje z USA - wiemy, że to jest gwarancja naszego bezpieczeństwa, że to jest coś, co jest dla nas absolutnie kwestią strategiczną i dlatego ten cios został tak właśnie wymierzony" - przekonywał szef Komitetu Stałego RM.

Jego zdaniem, chciano wykorzystać różnicę czasu między Polską i USA. "To oświadczenie, które musiało w tej sytuacji nastąpić - oświadczenie (Departamentu) Stanu, czyli Ministerstwa Spraw Zagranicznych Stanów Zjednoczonych (musiało) przyjść późnym wieczorem i w ten sposób mamy przez dwa dni serial medialny, oparty na całkowicie nieprawdziwych informacjach" - powiedział Sasin.

Pytany o ewentualne zmiany w ustawie o IPN polityk powtórzył, że w tej sprawie trzeba zaczekać na orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, gdzie ustawę do zbadania skierował w lutym prezydent Andrzej Duda. "Jeśli TK orzeknie, że te przepisy wymagają pewnych korekt, bo są w jakiś sposób niejasne, czy pozostawiające zbyt szerokie interpretacje, to wtedy my będziemy takie wyrok szanować. To jest zupełnie oczywiste. Musimy natomiast poczekać na ten wyrok" - zaznaczył Sasin.

Nowelizacja ustawy o IPN weszła w życie 1 marca. Zakłada ona m.in., że każdy, kto publicznie i wbrew faktom przypisuje polskiemu narodowi lub państwu polskiemu odpowiedzialność lub współodpowiedzialność za zbrodnie popełnione przez III Rzeszę Niemiecką lub inne zbrodnie przeciwko ludzkości, pokojowi i zbrodnie wojenne, będzie podlegał karze grzywny lub pozbawienia wolności do lat trzech. Taka sama kara grozi za "rażące pomniejszanie odpowiedzialności rzeczywistych sprawców tych zbrodni". Nowela wywołała krytykę m.in. ze strony Izraela i USA.

Prezydent Andrzej Duda podpisał znowelizowaną ustawę 6 lutego, a następnie w trybie kontroli następczej skierował ją do Trybunału Konstytucyjnego. Prezydent chce, by Trybunał zbadał, czy przepisy ustawy nie ograniczają w sposób nieuprawniony wolności słowa oraz przeanalizował kwestię tzw. określoności przepisów prawa.