Na korzyść hiszpańskiego premiera przemawiała szybko rozwijająca się gospodarka. Ale błędy w polityce wobec secesjonistów mocno osłabiają jego pozycję. Kataloński kryzys mocno uderzył w hiszpańskiego premiera Mariano Rajoya. Jego Partia Ludowa wygrywała zdecydowaną większość sondaży od jesieni 2009 r., kiedy rządzony wówczas przez PSOE (Hiszpańska Socjalistyczna Partia Robotnicza) kraj zaczął na dobre odczuwać efekty kryzysu gospodarczego.
Wyjątkiem był początek 2015 r., gdy na czoło wysunęło się na chwilę nowo utworzone lewicowo-populistyczne ugrupowanie Podemos. Jesienią 2015 r. wśród kilkudziesięciu przeprowadzonych wtedy sondaży zdarzyły się jeszcze cztery, w których prowadziła PSOE. Od października 2015 r. nie było już ani jednego, w którym Partia Ludowa by nie była pierwsza.
Badania opinii znajdowały potwierdzenie w wyborach. Centroprawica wygrała w 2011, 2015 i 2016 r., choć w dwóch ostatnich przypadkach nie zdobyła bezwzględnej większości.
Początek tego roku przyniósł istotną zmianę. W trzech kolejnych, ostatnich jak do tej pory, sondażach prowadzi centrowe liberalne ugrupowanie Ciudadanos (Obywatele). Gdyby wybory odbyły się teraz, mogłoby ono liczyć na 26–27 proc. głosów wobec 23–24 proc. oddanych na Partię Ludową, 22–24 proc. na PSOE i 14–15 proc. na Podemos.
Ciudadanos to, podobnie jak Podemos, nowicjusze na hiszpańskiej scenie politycznej. Początkowo partia działała tylko w Katalonii i dopiero w wyborach z 2015 r. wystartowała w całym kraju. Obecnie jest czwartym co do wielkości ugrupowaniem w parlamencie – Kortezach i udziela wsparcia mniejszościowemu rządowi Rajoya.
62-letni premier nie jest zbyt popularny, bo dla wielu Hiszpanów to synonim polityki oszczędnościowej prowadzonej po przejęciu władzy w 2011 r. Jest też obarczany odpowiedzialnością za niewyjaśnione skandale korupcyjne w jego bliskim otoczeniu. Ale na jego korzyść działa to, że polityka oszczędnościowa przyniosła efekty. Hiszpania jest dziś jedną z najszybciej rozwijających się gospodarek w Unii Europejskiej. Od szczytowego momentu kryzysu przybyło prawie 2 mln nowych miejsc pracy. Premierowi sprzyja również to, że główna siła opozycji PSOE pogrążona jest w poważnym kryzysie.
Pod koniec zeszłego roku doszedł jeszcze jeden czynnik, który mocno wpływa na notowania Rajoya. Chodzi o referendum niepodległościowe w Katalonii i podjętą przez władze tego regionu próbę secesji. Wprawdzie większość Hiszpanów poparła działania zmierzające do utrzymania jedności kraju, jak zawieszenie autonomii Katalonii, ale użycie siły przez hiszpański aparat bezpieczeństwa w dniu referendum bardzo źle wpłynęło na wizerunek rządu. Poza tym problem z Katalonią nie został rozwiązany, bo przedterminowe wybory do regionalnego parlamentu nie zmieniły układu sił i nowy rząd zapewne znów będą tworzyć partie opowiadające się za niepodległością.
Rajoy przyznał, że sprawa Katalonii nie została właściwie rozwiązana.
– Jako partia popełniliśmy błędy, dostrzegamy je i musimy z nich wyciągnąć wnioski. Reakcja rządu na tę sytuację była dobra dla Hiszpanii, choć nie była dobra dla Partii Ludowej – mówił premier w zeszłym tygodniu na posiedzeniu partyjnego kierownictwa.
Chodzi o to, że Rajoy w dużej mierze oddał polityczną inicjatywę liderowi Ciudadanos Albertowi Riverze, który domagał się od rządu zdecydowanych działań. Odium za popełnione błędy i tak spadło na szefa rządu i jego ugrupowanie.
Rajoy ma trochę czasu na odwrócenie trendu. Następne wybory parlamentarne planowane są dopiero na czerwiec 2020 r. Wiele będzie jednak zależało od wyniku przyszłorocznych wyborów lokalnych, municypalnych i europejskich. Według źródeł w Partii Ludowej premier, jeśli nie będzie widział szansy na reelekcję, może przekazać władzę komuś innemu.
– Rajoy z pewnością ma świadomość nacisku na odnowienie wizerunku partii. Zapewne jest otwarty na scenariusz, że to nie on będzie kandydatem na premiera w następnych wyborach – mówi Narciso Michavila z ośrodka badania opinii publicznej GAD3.
Utrudnieniem dla Rajoya jest to, że na prowadzenie w sondażach wysunęli się akurat Ciudadanos. Premier nie może zbyt mocno atakować ugrupowania wspierającego jego rząd, bo może ono w każdej chwili zerwać umowę koalicyjną. Z drugiej strony na razie Partia Ludowa nie musi wpadać w panikę – może się jeszcze okazać, że obecny, bardzo duży wzrost poparcia dla Ciudadanos jest tylko chwilowy. Tak jak było w przypadku Podemos na początku 2015 r.
Niezależnie od tego, czy Ciudadanos utrzymają to prowadzenie, czy też nie, pewne jest, że funkcjonujący w Hiszpanii od prawie 40 lat system dwupartyjny na dobre został zastąpiony przez czteropartyjny, w którym będzie bardzo trudno o to, by ktoś rządził samodzielnie. Ale to kolejna wskazówka, że Rajoy będzie musiał odejść. Z pewnością będzie to wstępny warunek rozmów dla przyszłych koalicjantów Partii Ludowej.