Na karę dwóch lat pozbawienia wolności skazał w poniedziałek krakowski Sąd Okręgowy adwokata Adama W. za próbę wyłudzenia na podstawie sfałszowanych na Ukrainie dokumentów dwóch nieruchomości w Krakowie: kamienicy przy ul. Dietla i działki przy ul. Koletek o wartości blisko 4 mln zł.

Sąd zakazał także Adamowi W. wykonywania zawodu adwokata przez 8 lat i ukarał go grzywną 10 tys. zł. Oskarżony będzie musiał także ponieść koszty postępowania w kwocie ponad 21 tys. zł.

Drugi oskarżony w tym procesie Aleksander L. skazany został na karę półtora roku pozbawienia wolności. Jak podkreślił sąd, proces nie dotyczył reprywatyzacji, lecz próby bezprawnego przejęcia nieruchomości.

Wyrok jest nieprawomocny. Oskarżony Adam W. nie stawił się na ogłoszenie wyroku do sądu. Obrończyni Aleksandra L. - mec. Alicja Pająk zapowiedziała apelację od wyroku.

"Wyrok potwierdził, że teza zaprezentowana w akcie oskarżenia była prawidłowa, słuszna i zgodna z prawdą" – powiedział odnosząc się do wyroku prok. Tomasz Dudek z małopolskiego zamiejscowego wydziału Prokuratury Krajowej w Krakowie. Zapowiedział, że po otrzymaniu pisemnego uzasadnienia wyroku prokuratura podejmie decyzję, czy będzie składać apelację w zakresie wysokości kar.

Proceder ujawniono dzięki mieszkańcom przejmowanej kamienicy. Śledztwo w tej sprawie, wszczęte w 2000 r., w styczniu 2014 podjęto na nowo po uzyskaniu międzynarodowej pomocy prawnej; po kilku miesiącach akt oskarżenia skierowano do sądu.

Jak wskazywała w akcie oskarżenia prokuratura, podczas licznych procesów cywilnych oraz postępowań przed Urzędem Stanu Cywilnego w Krakowie w klatach 1999 – 2013 adwokat Adam W. i Aleksander L. posługiwali się poświadczającymi nieprawdę dokumentami dotyczącymi śmierci rodziny właścicieli nieruchomości we Lwowie w lipcu i sierpniu 1941 r. w wyniku akcji gestapo i tamtejszej policji.

Posługiwali się także postanowieniami lwowskiego sądu, stwierdzającymi zgon członków rodziny testatora, oraz aktami zgonu wystawionymi przez USC w Krakowie na podstawie dokumentów z ukraińskiego archiwum.

Oskarżeni posługiwali się sfałszowanym testamentem z 18 lipca 1941 r., w którym całość majątku - czyli nieruchomości w Krakowie - żydowski właściciel przekazał na rzecz ojca podejrzanego Aleksandra L. Zaświadczenia potwierdzające te okoliczności wystawił dyrektor archiwum we Lwowie.

Tymczasem sąd potwierdził ustalenia prokuratury, że dokumenty te są sfałszowane i nierzetelne, albowiem osoby, których dotyczą, nie były w czasie II wojny we Lwowie, wojnę przeżyły i przyjechały po wojnie do Krakowa, a rzekomy testator zmarł w 2011 roku w USA, a wcześniej został przesłuchany. Podpis na testamencie był sfałszowany.

W toku postępowania wykorzystano także materiały z prowokacji dziennikarskiej dziennikarzy TVN, którzy nagrali rozmowę z dyrektorem Archiwum Państwowego we Lwowie. W rozmowie potwierdził on, że nieustalona osoba dokonała podrobienia testamentu właściciela kamienic oraz raportu ukraińskiej policji, a on na tej podstawie wydał poświadczające nieprawdę zaświadczenia. Prokuratura nie zabezpieczyła oryginałów tych dokumentów, ponieważ zostały one usunięte z Archiwum Państwowego we Lwowie.

Adam W. i Aleksander L. nie przyznali się do popełnienia zarzucanych im czynów i skorzystali z prawa do odmowy składania wyjaśnień. W złożonym przed sądem oświadczeniu oskarżony adwokat Adam W. powiedział m.in., że "żaden dokument nie był sfałszowany" i, że "tylko jemu spadkobiercy rodziny F. zawdzięczają, że ten majątek się ostał, bo byłby zagrabiony przez Skarb Państwa na podstawie zasiedzenia jeszcze przed 1999 rokiem".

Zdaniem sądu akt oskarżenia w całości okazał się trafny, a szczegółowa analiza dowodów - zebranych także w trybie pomocy prawnej na Ukrainie, w Argentynie i USA - wykazała, iż oskarżeni usiłowali wyłudzić nieruchomości na szkodę prawowitych właścicieli. Sama zaś sprawa – obszerna i wielowątkowa, sięgająca historii i dotycząca ludzkich losów – zdaniem sądu mogłaby być materiałem na pasjonujący film.

Orzekając karę sąd wziął m.in. pod uwagę długoletnie działanie i natężenie złej woli po stronie oskarżonych, szczególnie adwokata Adama W., "powołanego jako adwokat do przestrzegania prawa". "W tym postępowaniu nie stwierdzono szkody materialnej, ale największą krzywdę tak naprawdę ponieśli ci ludzie, którzy występują w zielonych togach przed sądem, czyli adwokaci" – podkreślił sędzia Maciej Czajka.

Zdaniem sądu orzeczony wobec Adama W. zakaz wykonywania zawodu "ma być znakiem infamii, świadczącym o tym, że nie jest on godny bycia adwokatem".

Sprawę podrobienia na Ukrainie testamentu oraz poświadczenia nieprawdy przez ustalone osoby z Archiwum Państwowego we Lwowie, co do czasu i okoliczności śmierci członków rodziny właściciela, prokuratura wyłączyła w 2004 i przekazała do ścigania Ukrainie.