Brytyjski dziennik "The Telegraph" poinformował w niedzielę o tajnym teście bezpieczeństwa gmachu parlamentu w Londynie, który wykazał, że posłowie są narażeni na ryzyko ataku terrorystycznego, włącznie z sytuacją, w której mogą zostać zakładnikami.

Według informacji dziennika, policjanci przeprowadzili w ostatnich miesiącach w tajemnicy symulację ataku terrorystycznego na gmach od strony rzeki Tamizy. W rolę posłów oraz wszystkich normalnie ustawionych strażników wcielili się przedstawiciele służb mundurowych.

Udający terrorystów oficerowie podpłynęli do tarasu Pałacu Westminsterskiego, gdzie mieści się parlament, na pontonach, a następnie wdarli się do budynku, przechodząc korytarzami aż do sali obrad Izby Gmin. Jak wykazała symulacja, od wejścia do budynku do dojścia do posłów minęło mniej niż pięć minut.

Gazeta zaznaczyła, że gdyby taki scenariusz został zrealizowany przez prawdziwych napastników, mogłoby to doprowadzić do "masowych ofiar śmiertelnych", w tym ponad 100 posłów.

Jedno ze źródeł "The Telegrapha" oceniło, że test wykazał, że posłowie i pracownicy parlamentu są "łatwym celem", dodając, że ustalenia policjantów są "przerażające".

Dziennikarze ustalili, że po wydarzeniu wydano oficjalną rekomendację zbudowania zapory przed parlamentem od strony rzeki, a także ponownego wydania ponad 15 tys. stałych wejściówek do budynku, "uznając, że istnieją luki w systemie". Wejścia od strony Tamizy zostały również obsadzone przez uzbrojonych policjantów.

Komentując publikację "The Telegrapha", rzecznik Izby Gmin powiedział, że "bezpieczeństwo posłów, pracowników i osób odwiedzających parlament jest najwyższym priorytetem".

"Nie możemy komentować szczegółów dotyczących kwestii bezpieczeństwa, ale pracujemy blisko z policją, służbami i innymi w celu zapewnienia, że podejmowane środki bezpieczeństwa są skuteczne i opowiadają poziomowi zagrożenia, z jakim musi się liczyć parlament" - podkreślił.

W marcu br. terrorysta, który wcześniej wjechał samochodem w pieszych na moście Westminsterskim, zdołał wedrzeć się na parlamentarny dziedziniec i ranił śmiertelnie nożem pilnującego wejścia funkcjonariusza policji. Tam został zastrzelony przez interweniujące służby bezpieczeństwa.

Po tym zdarzeniu podniesiono poziom zabezpieczenia parlamentu, m.in. kierując na bramy policjantów uzbrojonych w broń palną, a także wzmacniając ogrodzenia.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)