Co najmniej 11 osób, w tym czworo dzieci, zginęło na skutek ulewnych deszczy monsunowych, które spadły w ostatnim czasie na największe miasto Pakistanu, Karaczi, doprowadzając do jego paraliżu - poinformowały w piątek miejscowe media.

Ofiary śmiertelne to ludzie, którzy utonęli, zostali przygnieceni przez spadające stropy ich własnych mieszkań lub zostali śmiertelnie rażeni prądem ze źle izolowanych przewodów, które weszły w kontakt z wodą - pisze.

Stacja Geo TV pokazała częściowo zalane ulice, dzieci bawiące się w wodzie wśród fal spowodowanych przez przejeżdżającą ciężarówkę oraz przejścia podziemne, które w całości znalazły się pod wodą. Tworzyły się ogromne korki, a znaczna część metropolii została pozbawiona prądu.

Anglojęzyczny dziennik "Express Tribune" pisze o paraliżu jednego z największych miast świata. Położone na południu Pakistanu Karaczi zamieszkuje ponad 25 mln ludzi.

Mieszkańcy zarzucają władzom miasta, że źle przygotowały się na deszcze monsunowe. Jako jeden z problemów wskazano zaniedbania w konserwacji specjalnych rowów biegnących przez Karaczi, które mają za zadanie bezpieczne odprowadzanie nadmiaru wody deszczowej. Tymczasem często są one zapchane odpadkami, a te są rzadko usuwane przez służby miejskie. W dodatku z powodu utrzymującego się w kraju kryzysu energetycznego i wywołanych nim przerw w dostawach energii nie działają miejskie pompy. (PAP)