Szefowie głównych frakcji politycznych, zarówno z lewicy, jak i prawicy, z zadowoleniem przyjęli w niedzielę wygraną Emmanuela Macrona we francuskich wyborach prezydenckich. To ulga dla Francji i Europy - komentują przegraną Marine Le Pen z Frontu Narodowego.

"W obliczu ciemnej i wstecznej kampanii kandydatki Frontu Narodowego zwycięstwo Emmanuela Macrona jest ulgą dla Francji i dla Europy. Uniknięto najgorszego scenariusza" - oświadczył po zakończeniu głosowania szef Postępowego Sojuszu Socjalistów i Demokratów (S&D) w Parlamencie Europejskim Gianni Pittella.

Europejska lewica - chociaż jest zadowolona, że we Francji porażkę poniosła skrajnie prawicowa Le Pen - zdaje sobie sprawę, że nie ma czego świętować. Macron przedstawiał się bowiem w kampanii jako kandydat centrum, a francuska lewica, której reprezentant Francois Hollande zasiadał do tej pory w Pałacu Elizejskim, poniosła historyczną porażkę.

"To zwycięstwo ma dla nas gorzki smak. Skrajnie prawicowa kandydatka mająca na celu zniszczenie UE, zebrała ponad jedną trzecią głosów. Wszyscy europejscy demokraci muszą się obudzić" - podkreślił Pittella.

Zwrócił uwagę, że wybory ujawniły ważne społeczne i kulturowe podziały między zwolennikami otwartego i włączającego społeczeństwa a tymi, którzy czują się przegranymi globalizacji. Problem nie jest nowy i nie ogranicza się do Francji - dotyka inne kraje: Austrię, Holandię czy nawet Wielką Brytanię, czyli kraje, w których prawicowe siły pomyślnie się rozwijają - zauważył szef S&D.

"Europa nie może pozwolić sobie na bezczynne stanie i czekanie na burzę. My, przywódcy europejskiej lewicy, mamy obowiązek wyciągnąć wnioski z tej chwili" - podkreślił Pittella.

Socjaliści zaapelowali do Macrona, aby odpowiedział milionom Francuzów, którzy wyrazili wątpliwości dotyczące Europy i jego programu. Przestrzegli, że zignorowanie tych obaw byłoby poważnym błędem. Centrolewica chce porzucenia polityki zaciskania pasa, jaka była wymuszana po kryzysie finansowym.

Zadowolenie ze zwycięstwa Macrona wyraził też przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej (EPL) w PE Manfred Webber. "Francuzi wybrali demokratyczne wartości i praworządność. To był głos na Europę, za reformami i za przyszłością" - napisał w oświadczeniu niemiecki polityk.

Jego zdaniem francuskie wybory pokazały, że ludzie są gotowi do walki z ekstremizmem i populizmem. "Dla wszystkich, który uważają, że Francja może być silna w silnej Europie, a Europa potrzebuje pewnej siebie i swoich zasobów Francji, ten wynik jest olbrzymią ulgą" - oświadczył Weber.

Dodał przy tym, że nie można zapominać o przesłaniu, które Francuzi przekazali swojej klasie politycznej i całej Europie: dążenie do głębokiej odnowy i lepszej przyszłości. Jego zdaniem, wbrew temu, co twierdzi lewica, nie można się teraz cofnąć, a wyzwaniem jest takie zreformowanie Francji, aby zbudować jej przyszłość.

"Dla nas to będzie tylko możliwe przez zwycięstwo Republikanów w wyborach parlamentarnych (w czerwcu). Chcielibyśmy, żeby po nich powstała jasna centroprawicowa większość. Dopiero wtedy będzie można przeprowadzić długoterminową transformację Francji i oddać jej miejsce na świecie" - podkreślił Weber.

Również Europejscy Konserwatyści i Reformatorzy, do których należy PiS, w krótkim oświadczeniu pogratulowali Macronowi. "Możemy nie zgadzać się we wszystkim, ale razem wierzymy, że przyszłość powinna być budowana raczej na nadziei niż na strachu" - podkreśliła grupa EKR.

Konserwatyści zwrócili też uwagę, że łączy ich z Macronem przekonanie o potrzebie głębokiej i konstruktywnej reformy UE, aby stworzyć organizację, która jest odpowiedzialna, a także słucha i reaguje na życzenia i potrzeby zwykłych ludzi.

Z kolei Zieloni zwrócili uwagę na olbrzymie wyzwanie zjednoczenia podzielonego kraju i odbudowy zaufania Francuzów. "W tym kontekście zamiast wprowadzać neoliberalną reformę rynku pracy, Macron będzie musiał zaproponować politykę, która pomoże rozwiązać problemy społeczne" - uważa szef Zielonych Philippe Lamberts.

Macron zdobył 65-66,1 proc. głosów w II turze wyborów prezydenckich we Francji - wynika z opublikowanych po zamknięciu lokali prognoz ośrodków sondażowych. Jego rywalka Marine Le Pen zdobyła 33,9-35 proc. głosów.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)

stk/ kot/ kar/