Przewidzieliśmy finansowanie większych wydatków samorządów wz. z reformą oświaty - zapewnił w piątek resort edukacji, komentując zapowiedź PO o wniosku do NIK, by ta sprawdziła, jak rząd przygotował reformę. MEN podkreśliło, że cieszy się z pomocy NIK w monitorowaniu zmian.

"Bardzo się cieszymy, że NIK pomoże nam w monitorowaniu i wdrażaniu przygotowanej reformy. Warto pamiętać o tym, że NIK w swoich wystąpieniach pokontrolnych wskazywała na konieczność wprowadzenia istotnych zmian w oświacie. I my to robimy. Przy projektowaniu zmian przewidzieliśmy finansowanie zwiększonych wydatków samorządów związanych z reformą" - poinformowano w komunikacie Ministerstwa Edukacji Narodowej przekazanym PAP.

Resort zapewnił, że zmiany w oświacie są "przemyślane, policzone, rozłożone na lata, a na ich wprowadzanie zapewniamy środki w budżecie państwa".

"Przy wprowadzaniu zmian jesteśmy blisko każdego samorządu. Do dyspozycji lokalnych władz są kuratorzy oświaty i wojewodowie, którzy za zadanie mają wspierać proces organizowania oświaty zgodnie z nowym ustrojem szkolnym. Jesteśmy partnerem dla każdej gminy i powiatu" - podano.

Ministerstwo przypomniało, że powstał w nim specjalny zespół do spraw wdrażania reformy, który koordynuje związane z nią działania, przy kuratoriach oświaty działają regionalne zespoły koordynacyjne, jest strona internetowa z najważniejszymi informacjami o zmianach. "Na prośbę samorządów przygotowaliśmy im materiały informacyjne, w tym m.in. przykładową uchwałę (tzw. specuchwałę) w sprawie dostosowania sieci szkół do nowego ustroju szkolnego" - przypomniało MEN.

Ministerstwo szacuje, że w najbliższych dwóch latach koszty reformy wyniosą ok. 900 mln zł. "Zapewniliśmy te środki w subwencji oświatowej. Zagwarantowaliśmy również finansowanie na kolejne lata" - napisano. Resort przypomniał, że od 2017 r. subwencją oświatową zostały objęte sześciolatki w przedszkolach.

"Ponadto na dostosowanie szkół do reformy planujemy corocznie pieniądze dla samorządów z rezerwy 0,4 proc. subwencji oświatowej. W tym roku będzie to około 168 mln zł. Dokonaliśmy także waloryzacji wynagrodzeń nauczycieli oraz pokryliśmy jej koszty w kwocie 418 mln zł" - podano.

MEN przypomniało, że część zreformowanych szkół podstawowych nie będzie miała pracowni fizycznych czy chemicznych, ponieważ nauka tych przedmiotów nie była przewidziana w sześcioletniej szkole podstawowej. Dotyczy to w szczególności tych ośmioletnich szkół podstawowych, które powstaną w budynkach szkół podstawowych sprzed reformy. "Należy zatem oczekiwać, że w w związku z projektowanymi zmianami systemu oświaty odsetek szkół podstawowych wyposażonych w pracownie przedmiotowe zostanie zwiększony przez doposażenie części szkół w pracownie poprzez wykorzystanie bazy infrastrukturalnej przekształcanych gimnazjów" - podano.

PO zapowiedziała, że jeszcze w piątek do Najwyższej Izby Kontroli trafi wniosek o zbadanie, jak rząd przygotował - pod względem finansowym i organizacyjnym - reformę edukacji, która ma m.in. zlikwidować gimnazja. Według byłej minister edukacji Krystyny Szumilas, PO chce, by NIK sprawdziła m.in., czy obecnie istniejące szkoły są przygotowane na przyjęcie innych, niż dotychczas grup uczniów (np. starszych lub młodszych), a także - czy samorządy dysponują wystarczającą ilością środków finansowych na przygotowanie szkół do reformy edukacji.

Reforma oświaty rozpocznie się od roku szkolnego 2017/2018. Wówczas uczniowie kończący w roku szkolnym 2016/2017 klasę VI szkoły podstawowej staną się uczniami VII klasy szkoły podstawowej. Rozpocznie się tym samym stopniowe wygaszanie gimnazjów - nie będzie już do nich prowadzona rekrutacja. W roku szkolnym 2018/2019 gimnazja opuści ostatni rocznik dzieci z klas III. Od 1 września 2019 r. gimnazjów nie będzie już w ustroju szkolnym.