Sąd rejonowy w Białymstoku zdecydował, że wójt i sekretarz gminy Stawiguda pod Olsztynem mogą wrócić do pracy. Kobiety były zawieszone w obowiązkach przez prokuraturę, która zarzuca im przekroczenie uprawnień podczas naboru pracowników.

Śledztwo dotyczące nieprawidłowości w działaniach wójt i sekretarz podolsztyńskiej gminy Stawiguda prowadzi od początku grudnia białostocki wydział zamiejscowy Prokuratury Krajowej. To śledczy tej jednostki stawiając im w grudniu ubr. zarzuty wydali też postanowienie o zawieszeniu obu urzędniczek w czynnościach. Decyzję śledczych zaskarżyli do sądu obrońcy i sąd rejonowy w Białymstoku uchylił zawieszenie urzędniczek.

Szefowa białostockiego wydziału PK prokurator Iwona Kruszewska powiedziała PAP, że decyzja sądu w tej sprawie jest ostateczna i obie panie mogą wrócić do pracy. Prokurator nie podała PAP motywów, jakimi kierował się sąd ponieważ śledczy nie otrzymali jeszcze pisemnego uzasadnienia tej decyzji.

Zastępca wójta Stawigudy Jarosław Organiściak potwierdził PAP, że obie kobiety zostały przywrócone do pracy. Dodał, że sekretarz pracuje w urzędzie od poniedziałku, a wójt do 27 stycznia jest na zwolnieniu lekarskim.

Na początku grudnia wójt i sekretarz Stawigudy zostały zatrzymane przez CBA. Białostocki wydział zamiejscowy PK zarzuca im przekroczenie uprawnień podczas naboru pracowników na stanowiska urzędnicze w urzędzie. Razem z nimi zatrzymano pracownika olsztyńskiego oddziału NIK.

Wszyscy byli na wolności po wpłacie poręczenia majątkowego, ale prokuratura zabroniła wójt i sekretarz pracy w urzędzie.

Sprawa zatrzymania urzędniczek poruszyła nie tylko mieszkańców Stawigudy, ale wielu innych samorządowców ponieważ wójt Stawigudy pracowała w urzędzie od wielu lat, była bliską współpracownicą poprzedniego (nieżyjącego dziś) wójta, który wiele razy wygrywał konkursy samorządowe w regionie i kraju.

Zastępca wójta Stawigudy Jarosław Organiściak od razu po zatrzymaniu pani wójt publicznie mówił, że nie wierzy w prawdziwość stawianych jej zarzutów.

W połowie grudnia rada gminy Stawiguda jednogłośnie udzieliła poparcia społecznego obu urzędniczkom. Radni w uchwale zapewnili, że zarówno wójt, jak i sekretarz gminy nie będą utrudniały prowadzonego w ich sprawie postępowania i będą się stawiały na każde wezwanie.

W uzasadnieniu uchwały podkreślono, że nieobecność wójt i sekretarz negatywnie wpływa na działalność gminy, na możliwość podejmowania ważnych decyzji m.in. gospodarczych. "Pani wójt została wybrana na stanowisko w demokratycznych wyborach, dostała od mieszkańców mandat zaufania społecznego i do dziś cieszy się dużym zaufaniem społecznym i ma nieposzlakowaną opinię" - zauważył podczas przyjmowania stanowiska przewodniczący rady gminy Grzegorz Wieczorek.

Sprawa zatrzymania wójt Stawigudy przez CBA w lokalnych mediach zyskała drugie dno, ponieważ ujawniono, że jedną z osób, pod które miały być w gminie "ustawione" konkursy była synowa prezydenta Olsztyna Piotra Grzymowicza.

Grzymowicz stanowczo zaprzeczył, by jego synowa dostała pracę w nieuczciwy sposób. W rozmowie z olsztyńską "Gazetą Wyborczą" mówił: "Przecież to na mnie się szykują. We mnie chcą uderzyć dotykając po drodze całą moją rodzinę, bo widzą, że nie mają jak się dobrać do mnie. To karygodne".

Stawiguda to gmina bezpośrednio sąsiadująca z Olsztynem, w kilku jej wsiach w ostatnich latach deweloperzy zbudowali osiedla mieszkaniowe uznawane za "sypialnie Olsztyna". (PAP)