Wicekanclerz Niemiec Sigmar Gabriel potwierdził w poniedziałek zamiar obniżenia zasiłków na dzieci obcokrajowców, które nie mieszkają z rodzicami w Niemczech, lecz pozostały w kraju pochodzenia. Takie świadczenia otrzymuje 91 tys. polskich dzieci.

Na spotkaniu z dziennikarzami w Berlinie Gabriel bronił swojego pomysłu, ostro krytykowanego przez partie opozycyjne Zieloni i Lewica jako "populistyczny chwyt".

Wicekanclerz, który jest równocześnie szefem SPD oraz ministrem gospodarki, argumentował, że jego celem jest pokrzyżowanie planów przemytników ludzi. "Musimy ukrócić nieludzkie interesy robione przez naganiaczy, którzy organizują wyjazdy nie do pracy zarobkowej, lecz do korzystania ze świadczeń socjalnych" - mówił Gabriel.

Wicekanclerz zaznaczył, że organizatorzy tego procederu kwaterują w przeznaczonych do rozbiórki domach obywateli z krajów UE, głównie Bułgarów i Rumunów, którzy następnie pobierają "kindergeld" na pozostawione w kraju dzieci.

"Z zasiłków korzystają nie dzieci w Rumunii czy Bułgarii, lecz organizatorzy tych przemytniczych organizacji" - podkreślił wicekanclerz. Jego zdaniem dopasowanie wysokości zasiłków do kosztów utrzymania w kraju, w którym faktycznie mieszka dziecko, jest możliwe pomimo sprzeciwu Komisji Europejskiej. "Musimy spróbować" - powiedział polityk SPD.

Z danych ministerstwa finansów wynika, że niemieckie zasiłki otrzymało w listopadzie 188 tys. dzieci przebywających poza Niemcami, w tym 91 tys. dzieci polskich. Jest to wzrost o 54 proc. w stosunku do listopada 2015 roku.

"Bild" podał, że od stycznia do grudnia niemiecki budżet wyasygnował na zasiłki dla tej grupy dzieci 470 mln euro.

Gabriel sprowokował dyskusję wywiadem udzielonym w sobotę. "Jeżeli dziecko nie mieszka u nas, lecz w kraju swego pochodzenia, to wysokość zasiłku powinna być taka, jak w jego ojczyźnie" - powiedział wicekanclerz w rządzie Angeli Merkel.

Propozycję SPD poparły partie chadeckie CDU i CSU. Wysoki "kindergeld" jest zachętą do przyjazdu do Niemiec - powiedziała wiceszefowa CDU Julia Kloeckner. Aprobatę wyraził też przewodniczący Związku Miast i Gmin Helmut Dedy. Zasiłki wypłacane są z budżetów władz samorządowych. Za takim rozwiązaniem opowiedziały się też resorty finansów i młodzieży.

Natomiast partie opozycyjne Zieloni i Lewica skrytykowały propozycję Gabriela jako populizm podyktowany zbliżającą się kampanią przed wyborami do parlamentu na jesieni 2017 roku.

Agencka dpa zwraca uwagę na stanowisko Komisji Europejskiej, która wypowiedziała się w zeszłym tygodniu przeciwko różnicowaniu wysokości zasiłków w zależności od tego, czy dziecko mieszka razem z rodzicami czy oddzielnie.

Obecnie dzieci do 18. roku życia - nawet te, które nie przebywają z rodzicami z Niemczech - mają prawo do pełnego świadczenia, wynoszącego od 1 stycznia 2017 r. 192 euro miesięcznie na pierwsze i drugie dziecko. Na trzecie dziecko przysługuje zasiłek w wysokości 198 euro, a na czwarte 223 euro. Zasiłek na dziecko w Rumunii wynosi 18,58 euro, a w Bułgarii 17,90 euro.

Z Berlina Jacek Lepiarz (PAP)