Im większy apetyt światowych instytucji na regulowanie i uzależnianie banków tudzież prywatnych firm, tym większa zdaje się być ich niezależność i skłonność do dewiacji.
Seksualna napaść szefa MFW na sprzątaczkę hotelową to żadna ciemna strona ludzkiej natury, to skrywana prawda o nieposkromionych rządzach instytucji publicznych. To nie jest materiał do psychologizowania i „s-Polańszczania” zboczeń ważnego człowieka, to materiał dla ekonomistów. Studium wynaturzeń ponadnarodowych instytucji finansowych. Superkontrolerów, których nikt już nie kontroluje.
Warto przestudiować życiorys Kahna. Jak ideowy socjalista, szanowany profesor ekonomii przedzierzgnął się w zdemoralizowanego, chciwego dewianta. Warto o tym pamiętać teraz, kiedy powstają nowe wielkie ciała nadzoru i kontroli finansów. Superorganizmy, których nikt, ani wyborcy, ani szefowie państw, nie ma prawa ograniczać. Strauss-Kahn, zanim rzucił się na sprzątaczkę, zasłynął ekstrawaganckim stylem życia. Przejażdżkami luksusowymi samochodami, wizytami w najdroższych hotelach i kurortach. Kolacjami po kilka tysięcy euro na koszt rządów, które potrzebowały finansowego wsparcia. 3 tys. dolarów za noc w nowojorskim hotelu to nie jest cena za normalny pokój. To apartament z pełnym wyszynkiem, z kilkoma pokojami. Podobnie jak samolot, z którego policja wyprowadziła Kahna, to lot za 9 tys. dolarów. Wszystko z publicznych pieniędzy. W 2008 roku, wbrew wewnętrznym regulacjom, Kahn utrzymywał z pieniędzy MFW mieszkanie do schadzek ze swoją pracownicą.
W normalnym świecie zostałby już zmieciony z list wyborczych, ale nie w świecie nadregulatorów. W tym świecie reputacja innymi rządzi się prawami. Nikomu, w samym środku kryzysu, zdają się nie przeszkadzać żądania urzędników Komisji Europejskiej wysokich podwyżek i wyższych wynagrodzeń za delegacje. Nikt nie pytał, po co Komisja stawia kolejne wieżowce, kiedy reszta świata je zwalnia. Rozrzutność urzędników Komisji Europejskiej, ich chciwość i wyłudzenia najrozmaitszych świadczeń od zabiegających o ich decyzje firm czy państw jest już legendarna. Dorobiliśmy się całej kasty ludzi usytuowanych wysoko poza zasięgiem ręki wyborców. Może czas na nowy kierunek studiów – seksualność urzędników ponadnarodowych.