Dialog się toczy, więc nadal nie ma podstaw, aby Polska była karana - mówił w poniedziałek szef MSZ Witold Waszczykowski, odnosząc się do doniesień, że KE w środę może przyjąć opinię ws. sytuacji w Polsce. Nie ma też potrzeby prowadzić wojny z Brukselą - uważa szef dyplomacji.

Waszczykowski odnosił się w TVN24 m.in. do wypowiedzi lidera PiS Jarosława Kaczyńskiego, który w poniedziałkowym wywiadzie dla "Do Rzeczy" stwierdził, że "jeśli pójdzie na ostro", rząd może zaskarżyć wszczętą wobec Polski procedurę kontroli praworządności do Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości.

Pytany, czy zaskarżenie KE jest prawdopodobne, szef MSZ powiedział: "Na razie dzisiaj mamy nadzieję, że dojdzie do pewnej refleksji w Komisji i ta procedura zostanie zatrzymana". "Nie ma potrzeby prowadzić wojny. Natomiast można prowadzić rozmowy dyplomatyczne na temat, rzeczywiście, praworządności tej procedury, według której chce się sprawdzać praworządność krajów członkowskich" - dodał.

Waszczykowski przypomniał, że procedura kontroli praworządności istnieje od 2014 r., a więc została wprowadzona kilka lat po ostatnim traktacie (Traktacie Lizbońskim), który zmieniał funkcjonowanie UE. "My w bezpośrednim dialogu z urzędnikami KE pytamy, czy jest to zasadne, jeśli nie ma uzasadnienia w dokumentach unijnych przyjętych przez państwa członkowskie" - powiedział.

Odnosząc się do planowanego na środę posiedzenia KE, na którym Komisja ma wrócić do omawiania sytuacji w Polsce, Waszczykowski zaznaczył, że nie wyobraża sobie, żeby w środę KE mogła przyjąć krytyczną opinię na temat sytuacji w Polsce.

"Nie ma podstaw do przyjęcia (takiego dokumentu - przyp.red), dlatego że, jak powiedziałem, jest szereg propozycji kompromisowych (...); rozpoczęliśmy dialog zgodnie z sugestiami KE i Komisji Weneckiej" - argumentował. "Większość parlamentarna pokazuje gotowość do dialogu, więc ten dialog jeśli się toczy, nie ma podstaw, aby Polska była karana za cokolwiek" - dodał minister.

Waszczykowski był też pytany, czy podczas wtorkowej rozmowy telefonicznej z wiceszefem KE Fransem Timmermansem premier Beata Szydło przedstawi konkretne ustępstwa rządu ws. TK. Szef MSZ podkreślił, że "szereg takich ustępstw zostało już przekazanych w różnych rozmowach". "Komisja ma świadomość, jak daleko Polska może ustąpić, jak daleko może pójść na kompromis" - dodał.

Jak ocenił, problem z rozwiązaniem sprawy TK leży obecnie przede wszystkim po stronie opozycji, która - zdaniem Waszczykowskiego - "uważa, że sprawa nie podlega żadnym kompromisom". "Wydaje mi się, że Komisja będzie miała coraz większy problem raczej nie z rządem polskim, ani nie z większością polską w Sejmie, ale z opozycją, która używa tego problemu jako instrumentu politycznego" - dodał minister.

Szef polskiej dyplomacji był też pytany o doniesienia medialne, według których przedstawiona KE przez rząd propozycja kompromisu zakłada wprowadzenie do TK trzech sędziów wybranych przez poprzedni parlament w zamian za dopuszczenie do orzekania trzech sędziów wybranych przez PiS w obecnej kadencji. "Są różne możliwości rozwiązania tego problemu, m.in. taki, jaki został ujawniony w mediach; to też są propozycje, które można rozważyć (...). W różnych gronach eksperckich, które rozmawiają na ten temat również i tego typu propozycje pojawiają się" - mówił. (PAP)