Opozycja nie zostawia na nim suchej nitki. Nawet niektórzy przedstawiciele partii koalicyjnej krytycznie wypowiadają się o zamieszaniu z wywiadem w sprawie wydarzeń z 2008 roku. Eksperci nie mają jednak wątpliwości, włos z głowy Radosława Sikorskiego nie spadnie. Marszałkiem Sejmu pozostanie, ale jego pozycja będzie osłabiona.

"O Radosławie Sikorskim usłyszymy jeszcze nie raz"- uważa profesor Andrzej Rychard z Polskiej Akademii Nauk. W opinii socjologa, były szef dyplomacji naprawił swój błąd wieczorną konferencją prasową, gdy cios uderzenia opozycji wziął całkowicie na siebie. "Niezależnie od tego, jak to momentami anegdotycznie wyglądało, że sobie raptem przypominał to, o czym wcześniej zapomniał, to jednak wziął w dużym stopniu te śmiechy i ironiczne uwagi na siebie"- powiedział Rychard. Zaznaczył, że Sikorski "przez to, że sam ośmieszył siebie, to zmniejszył znaczenie i siłę uderzeniową tej afery".

Zdaniem profesora, Platforma Obywatelska nie może sobie pozwolić na odwołanie Radosława Sikorskiego z funkcji marszałka Sejmu, czego domaga się opozycja. Zwłaszcza przed wyborami samorządowymi. W opinii socjologa, Radosław Sikorski ze swoich ambicji politycznych nie wyrośnie i nadal będzie marzył o najwyższych stanowiskach w państwie i w strukturach europejskich.

Politolog doktor Bartłomiej Biskup z Uniwersytetu Warszawskiego uważa jednak, że pozycja byłego szefa dyplomacji będzie osłabiona. "Jako polityka w kraju, jako przyszłego ewentualnie szefa Platformy Obywatelskiej, czy kandydata na prezydenta kiedyś"- wyliczał ekspert. Zaznaczył, że o ile Sikorski sam nie jest skończony, to różne możliwości polityczne mogą być dla niego już nieosiągalne.

W wywiadzie dla portalu Politico Radosław Sikorski powiedział, że prezydent Putin chciał wciągnąć Polskę w rozbiór Ukrainy. Temat miał być poruszony przez prezydenta Rosji podczas spotkania z ówczesnym premierem Donaldem Tuskiem w Moskwie w 2008 roku. Na wczorajszej wieczornej konferencji w Sejmie marszałek wyjaśnił, że pamięć go zawiodła i spotkania w cztery oczy w ogóle nie było.