Policja w Oakland (Kalifornia) użyła w sobotę gazu łzawiącego i granatów odurzających podczas starć z setkami "oburzonych". Demonstranci obrzucali policjantów kamieniami, butelkami i petardami. Według najnowszego bilansu zatrzymano ok. 300 osób.

Wcześniejszy bilans mówił o ponad 100 zatrzymanych osobach, które protestowały przeciwko narastającym nierównościom społecznym i chciwości wielkich korporacji.

Starcia z policją przybrały gwałtowny charakter, gdy demonstranci nie zastosowali się do wezwań policji do rozejścia się.

Ok. 2 tys. "oburzonych" z ruchu "Okupuj Wall Street" zgromadziło się na jednym ze śródmiejskich placów i usiłowało wedrzeć się do nieczynnego obecnie Centrum Konwencji Henry'ego Kaisera i do pobliskiego budynku YMCA.

Następnie "oburzeni" przeszli ulicami miasta wstrzymując ruch uliczny. Ok. 100 funkcjonariuszy otoczyło siedzibę władz miejskich i wezwała posiłki z okręgu Alameda.

Uczestnicy protestu wdarli się do ratusza. Palili amerykańskie flagi i zniszczyli kilka dzieł sztuki - mówił na konferencji prasowej burmistrz Oakland Jean Quan.

Władze miasta oświadczyły, że "nie dadzą się zastraszyć groźbą przemocy i nielegalnych działań"

Ruch "Okupuj Wall Street" został zainicjowany jesienią ub. roku w Nowym Jorku i rozszerzył się na inne największe miasta amerykańskie. "Oburzeni" byli najbardziej aktywni w Nowym Jorku, Los Angeles i właśnie Oakland. W ostatnim okresie ruch znacznie osłabł.