Kilkudziesięciu lekarzy z podległych samorządowi woj. śląskiego szpitali pikietowało we wtorek po południu siedzibę Urzędu Marszałkowskiego w Katowicach. Protestowali m.in. przeciwko redukcjom personelu w szpitalach i pogarszaniu jakości leczenia.

W pikiecie - drugiej takiej w ciągu ostatniego miesiąca - wzięli udział lekarze z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy (OZZL), zatrudnieni m.in. w szpitalach podległych marszałkowi województwa w Tychach, Częstochowie, Katowicach, Pszczynie i Zabrzu. "Mniej lekarzy - więcej zgonów" - napisali na jednym z transparentów.

Od kilku tygodni w szpitalach regionu obowiązuje ogłoszone przez OZZL pogotowie strajkowe. Protestujący zarzucają zarządowi województwa, że swoją biernością "odszedł od łóżek pacjentów". "Polska w budowie, szpitale w finansowej ruinie", "Przestańcie monitorować, zacznijcie naprawiać!" - skandowali lekarze.

Marszałek woj. śląskiego, Adam Matusiewicz, był zdziwiony organizacją pikiety lekarzy przed Urzędem Marszałkowskim, tym bardziej, że - jak podkreślił - samorząd jest stale gotowy na rozmowy ze środowiskiem lekarskim na temat jego postulatów.

"Prawie trzy tygodnie temu, podczas wspólnego spotkania związków zawodowych z wojewodą śląskim, wyraziłem chęć kontynuowania rozmów i nadal ją niezmiennie podtrzymuję" - powiedział marszałek.

"Strajk to środek ostateczny. Mamy nadzieję, że jakieś pole dialogu zostanie otwarte i nie będzie konieczności jego zastosowania"

"Ogłoszone pogotowie strajkowe w niczym nie zmienia mojej otwartości i życzliwości wobec środowisk medycznych" - dodał Matusiewicz.

Szef śląskich struktur OZZL i wiceszef związku na szczeblu krajowym, dr Maciej Niwiński, zadeklarował, że lekarze chcą rozmawiać na temat swoich postulatów, nie widzą jednak podobnej woli u drugiej strony. Nie wykluczają ogłoszenia strajku, jeżeli nie będzie szans na porozumienie.

"Strajk to środek ostateczny. Mamy nadzieję, że jakieś pole dialogu zostanie otwarte i nie będzie konieczności jego zastosowania. Na razie jednak nie ma ani przesłanek, ani tym bardziej gwarancji, że tak będzie" - ocenił dr Niwiński, podkreślając, że w kolejnych szpitalach regionu wszczynane są spory zbiorowe z pracodawcami.

Przedstawiciele OZZL zarzucają samorządowi województwa, że jego działania w istocie oznaczają poparcie dla naruszania konstytucyjnego prawa pacjentów do równego dostępu do świadczeń medycznych, finansowanych ze środków publicznych.

"Naruszanie to polega m.in. na zamykaniu oddziałów szpitalnych przez niektórych pracodawców, nawet z naruszeniem prawa, nadmiernym ograniczaniu zatrudnienia personelu medycznego w oddziałach szpitalnych, co może zagrażać zdrowiu i życiu pacjentów; zatrudnianiu lekarzy na umowy cywilnoprawne celem ominięcia przepisów dotyczących czasu pracy i odpoczynku lekarza" - wyliczał Niwiński.

Związkowcy wskazują także na przykłady "dyskryminacji grupy zawodowej lekarzy oraz bezprawnego utrudniania prowadzenia legalnej działalności związkowej przez OZZL".

Przyczyn takiej sytuacji lekarze upatrują w wybiórczym wprowadzaniu elementów rynkowych do ochrony zdrowia, bez zachowania równowagi wszystkich elementów systemu. Dotyczy to zwłaszcza przekształcenia szpitali w spółki, z utrzymaniem administracyjnego ustalania cen za refundowane świadczenia zdrowotne i limitowania tych świadczeń.

Działacze OZZL wkrótce ustalą także harmonogram dalszych działań protestacyjnych

"Taka sytuacja sprawia, że szpitale-spółki, chcąc dostosować się do kwot, jakie otrzymują od NFZ, z reguły zaniżonych w stosunku do rzeczywistych kosztów świadczeń, muszą redukować personel medyczny narażając bezpieczeństwo chorych, ograniczać udzielanie świadczeń zbyt nisko wycenionych przez NFZ i obniżać jakość leczenia" - uważa dr Niwiński.

Jego zdaniem, dyrektorzy szpitali przygotowują się do trudnych zmian, pozbywając się osób niewygodnych, które wskazują na niebezpieczeństwa takiej wybiórczej reformy i przeciwstawiają się drastycznym ograniczeniom zatrudnienia, obniżaniu wynagrodzeń personelu i spadkowi jakości leczenia.

Lekarze, skupieni w śląskim OZZL, protestują także przeciwko decyzjom NFZ w sprawie podziału środków z rezerwy Funduszu, zgodnie z którymi np. w woj. śląskim nakłady publiczne na ochronę zdrowia mają w przyszłym roku wzrosnąć o 0,2 proc., a np. w woj. mazowieckim o ok. 6,3 proc. List w tej sprawie związkowcy zamierzają wystosować wkrótce do śląskich posłów i senatorów.

Działacze OZZL wkrótce ustalą także harmonogram dalszych działań protestacyjnych. W szpitalach woj. śląskiego mają niebawem pojawić się plakaty i ulotki (gotowych jest już ok. 50 wzorów ich treści), nagłaśniające postulaty środowiska medycznego. Przygotowywana jest też skarga do premiera i ministra zdrowia na działania niektórych samorządów w sferze ochrony zdrowia.