Prezydent Bronisław Komorowski rozmawiał w czwartek z przedstawicielami partii politycznych o terminie wyborów parlamentarnych. PO, PJN i SLD chcą, by odbyły się one 23 października. PSL mówi też o16 października, PiS opowiada się za ostatnim możliwym terminem, czyli 30 października.

Prezydent rozmawiał już o terminie wyborów z premierem, Państwową Komisją Wyborczą, politykami, a w piątek spotka się z przedstawicielami organizacji pozarządowych.

W czwartek pierwszym gościem Komorowskiego był szef klubu PO Tomasz Tomczykiewicz, który powiedział po spotkaniu, że Platforma uważa, iż optymalnym terminem wyborów jest 23 października. Przekonywał też prezydenta do wyborów dwudniowych. "Uważamy, że warto sprzyjać zwiększonej frekwencji w wyborach. Uważamy, że dwudniowe wybory są najlepsze - po to też zmienialiśmy prawo wyborcze" - powiedział Tomczykiewicz.

Także PJN opowiada się za wyborami 23 października i dwudniowym głosowaniem. Klub ten ma ponadto przedstawić prezydentowi listę tematów do ewentualnego referendum ws. OFE, które - zdaniem PJN - powinno odbyć się wraz z wyborami. Szefowa klubu PJN Joanna Kluzik-Rostkowska nie chciała zdradzić, jak prezydent zareagował na tę propozycję. Powiedziała jedynie, że umówiła się z Komorowskim na kolejne spotkanie, na którym przedstawi mu listę tematów, które mogłyby być rozstrzygnięte w referendum.

Wybory 23 października odpowiadają także SLD, ale zdaniem tej partii z powodu trudnej sytuacji gospodarczej powinny być one jednodniowe. Według Napieralskiego, również Komorowski w trakcie rozmowy przyznał, że kwestie finansowe związane z przeprowadzeniem wyborów są bardzo ważne. Jak informowała w ubiegłym tygodniu Kancelaria Prezydenta, według PKW koszt wyborów jednodniowych to około 90 mln zł, zaś dwudniowych - około 130-140 mln zł.

PSL opowiada się za wyborami parlamentarnymi 16 lub 23 października

Z kolei koalicyjny PSL opowiada się za wyborami parlamentarnymi 16 lub 23 października i uważa, że głosowanie powinno trwać raczej jeden dzień - takie stanowisko przekazali Komorowskiemu: wicemarszałek Sejmu Ewa Kierzkowska i szef klubu PSL Stanisław Żelichowski. Szef ludowców Waldemar Pawlak spotkał się z prezydentem rano, bo później musiał wyjechać.

Żelichowski powiedział po spotkaniu, że prezydent będzie rozstrzygał dylemat, czy zdecydować się na dwudniowe wybory. "My uszanujemy każdą decyzję" - oświadczył.



Termin 23 października nie podoba się PiS. Zdaniem tego ugrupowania wybory powinny się odbyć w najpóźniejszym możliwym konstytucyjnym terminie i nie mogą być dwudniowe. PiS przygotował wniosek do Trybunału Konstytucyjnego ws. Kodeksu Wyborczego, gdyż za niezgodną z konstytucją uznaje m.in. zapisaną w nim możliwość dwudniowego głosowania.

M.in. o wątpliwościach jego partii co do dwudniowego głosowania rozmawiał z prezydentem szef klubu PiS Mariusz Błaszczak. "Jednoznacznie dwudniowy sposób przeprowadzania wyborów jest sprzeczny z konstytucją. Uważamy, że dwudniowe wybory są droższe o 50 mln zł, przyznał to prezydent Komorowski. To kwota ważna przy dramatycznej sytuacji w naszym kraju. Uważamy, że nie ma przekonujących dowodów na to, że dwudniowy termin wyborów stworzy większą frekwencję" - powiedział Błaszczak.

Szef klubu PiS stwierdził też, że w przypadku dwudniowych wyborów istnieje zagrożenie dla ciszy wyborczej. Jak dodał, prezydent nie zgodził się z tymi argumentami i nie powiedział, jaką decyzję podejmie. "Jesteśmy przekonani, że w tej sprawie powinien wypowiedzieć się TK" - powiedział Błaszczak. Do Belwederu nie przybył zaproszony imiennie prezes PiS Jarosław Kaczyński.

Zapowiedzi PiS zaskarżenia Kodeksu wyborczego do TK

Inni politycy sceptycznie odnosili się do zapowiedzi PiS zaskarżenia Kodeksu wyborczego do TK. Tomczykiewicz powiedział, że nikt w czasie prac legislacyjnych nad Kodeksem "nie podważał dwudniowych terminów" i przypominał, że referendum akcesyjne do UE było dwudniowe i "nikt wtedy nie kwestionował ani ważności, ani tego, że chcemy zwiększyć frekwencję". "Widocznie PiS czyta konstytucję w zależności od własnych potrzeb" - skomentował Tomczykiewicz.

Także Napieralski podkreślał, że on woli "konsultować, rozmawiać i wyciągać z tego wnioski niż pisać jakiś dokument do Trybunału Konstytucyjnego". "Bo uważam, że możliwe jest tutaj porozumienie i nikt na pewno nie będzie szedł na zwarcie" - stwierdził szef SLD. Żelichowski oświadczył zaś, że według niego 80 proc. konstytucjonalistów uważa, że dwudniowe głosowanie jest zgodne z ustawą zasadniczą. "W związku z tym pan prezydent robi jeszcze dalsze analizy w tym zakresie i mam nadzieję - tak ustaliliśmy - że jeśli analizy te będą gotowe, spotkamy się jeszcze w gronie wszystkich partii parlamentarnych i zastanowimy się, jaka to jest skala problemu" - powiedział.

Bogdan Lis reprezentujący Demokratyczne Koło Poselskie Stronnictwa Demokratycznego powiedział po spotkaniu z prezydentem, że opowiada się za jednodniowymi wyborami 23 października.