Wyścig między kandydatami PO i PiS to nie tylko batalia polityczna. To walka dwóch osobistych wrogów. Sprawa sięga początku lat 90., kiedy to Kaczyński bardzo interesował się inwestycją Komorowskiego w parabank Janusza Palucha.
Jarosław Kaczyński, gdy jeszcze był szefem Kancelarii Prezydenta Lecha Wałęsy, zbierał informacje na temat inwestycji Bronisława Komorowskiego w bank Janusza Palucha. Marszałek bardzo nie lubi o tej sprawie wspominać i prawie nigdy tego nie robi.

Zmowa milczenia

Także Jarosław Kaczyński o sprawie inwestycji Komorowskiego w parabank nigdy nie mówił. Temat banku Palucha nie zaistniał też podczas żadnej kampanii wyborczej.
Informacje o inwestycji znajdują się w jawnej części „Raportu z likwidacji Wojskowych Służb Informacyjnych”. Według niego w latach 1991 – 1992 Komorowski, który był wówczas wiceministrem obrony, wraz z przyjacielem Maciejem Rayzecherem, wtedy zastępcą dyrektora departamentu oświatowo-kulturalnego w Ministerstwie Obrony Narodowej, zainwestowali 260 tys. marek niemieckich w piramidę finansową, którą Janusz Paluch, właściciel firmy Nedpol, nazywał bankiem.
W to przedsięwzięcie zainwestowało wówczas swoje pieniądze także wielu wysokich rangą oficerów naszego wojska.

Agent w internacie

Według raportu pośrednikiem w przekazywaniu pieniędzy był tajny współpracownik WSI, a wcześniej WSW, ps. Tomaszewski. Agent ten w czasie stanu wojennego pracował jako stomatolog w ośrodku w Olesznie, gdzie podczas internowania przebywał Komorowski. Miał tam częste kontakty z obecnym marszałkiem Sejmu.
Po bankructwie Palucha Komorowski próbował odzyskać pieniądze poprzez firmy detektywistyczne. Te jednak wycofały się, ponieważ obawiały się politycznych koneksji Palucha. „Komorowskiemu sugerowano, że pieniądze może odzyskać kontrwywiad WSI, który pomógł innym oszukanym w ten sposób wysokim oficerom WP” – czytamy w raporcie.
Ciekawe jest także, że w 1993 r. przed aresztowaniem Paluch ukrywał się u siostry Mieczysława Wachowskiego.
O sprawę zapytaliśmy wczoraj sztaby Komorowskiego i Kaczyńskiego. Nie otrzymaliśmy jednak żadnej odpowiedzi.
Dwa lata temu o sprawie marszałek mówił w ten sposób „Gazecie Wyborczej”: „Mnie ukradziono wówczas pieniądze, które pożyczyłem od rodziny i powierzyłem p. Rayzacherowi, który je umieścił w jakiejś piramidzie. To nie miało nic wspólnego z WSI. Tyle że WSI rozpracowywały aferę, w której pieniądze utracili też niektórzy oficerowie”.

Wyrok zapadł

Inwestycja w parabank Palucha wciąż jest owiana tajemnicą, choć oficjalnie sprawa jest już zamknięta. W ub. roku Paluch porozumiał się z prokuratorem i dobrowolnie poddał karze. Został uznany za winnego sprzeniewierzenia 9 mln marek niemieckich i skazany przez sąd w Bydgoszczy na trzy lata więzienia oraz 5 tys. zł grzywny.