Płock i okolice czekają na falę kulminacyjną na Wiśle. Poziom rzeki stale się podnosi. Trwa umacnianie i uszczelnianie wałów przeciwpowodziowych. W gminach Słubice i Gąbin odbywa się ewakuacja ludzi i zwierząt.

Jak poinformowała PAP dyżurna wydziału zarządzania kryzysowego w starostwie płockim, w środę rano w Wyszogrodzie poziom Wisły osiągnął 724 cm, czyli 174 cm ponad stan alarmowy, a w Kępie Polskiej 646 cm, czyli 196 cm ponad stan alarmu.

W Płocku, gdzie Wisła i spływająca do niej struga Rosica zalała część ulicy Gmury, rzeka przekroczyła w środę stan alarmowy o 140 cm w najniżej położonej części miasta - dzielnicy Borowiczki.

Od wtorku woda napływająca z wezbranej Wisły przez wyrwę w wale w Świniarach, zalała ponownie miejscowości w gminie Słubice: Świniary, Sady, Nowy Wiączemin, Wiączemin Polski, Nowosiadło, Juliszew i zaczęła podchodzić do miejscowości Zyck Nowy i Zyck Polski, natomiast w gminie Gąbin zalane zostały: Troszyn Nowy, Troszyn Polski i Borków. To miejscowości dotknięte przez powódź pod koniec maja.

Na zalewanych terenach cały czas prowadzona jest ewakuacja

Na zalewanych terenach cały czas prowadzona jest ewakuacja ludzi i zwierząt. Dodatkowo ewakuacją objęto Dobrzyków i Jordanów. Woda nie dotarła jeszcze do miejscowości Piotrkówek, Leonów i Rybaki, które zostały zalane wcześniej i skąd woda zdążyła już ustąpić.

Według wojewody mazowieckiego Jacka Kozłowskiego, jeżeli potwierdzą się prognozy i poziom Wisły w Kępie Polskiej wyniesie 705 cm, czyli o 35 cm mniej niż pod koniec maja, to prowizoryczna zapora w Dobrzykowie, czyli pierwsza linia obrony przed zalaniem kolejnych miejscowości, w tym lewobrzeżnej części Płocka, będzie bezpieczna.

Fala kulminacyjna na Wiśle w okolicach Kępy Polskiej i Świniar, a następnie Dobrzykowa i Płocka, spodziewana jest w nocy ze środy na czwartek.



Kozłowski jeszcze we wtorek wieczorem zapoznał się z sytuacją w okolicach Świniar, gdzie pod koniec maja Wisła przerwała wał, zalewając około 6 tys. ha i ponad 20 miejscowości w gminach Słubice i Gąbin. Podkreślił wtedy, że prowizoryczna zapora wzniesiona wokół wyrwy w wale w Świniarach ogranicza i spowalnia napływ wody na tereny zalewowe i dodatkowo odchyla główny nurt rzeki, dzięki czemu sama wyrwa, której końce wcześniej wzmocniono m.in. betonowymi blokami, nie poszerza się. Zastrzegł też, że całkowite zabezpieczenie wyrwy w wale w tak krótkim czasie, czyli od końca maja, było niewykonalne.

Budowę prowizorycznej zapory i umacnianie przedwala w Świniarach prowadzono od piątku rano. Do niedzieli przy wznoszeniu zapory, która ma ograniczyć napływ wody z Wisły na tereny zalewowe w chwili nadejścia fali wezbraniowej, pracowało ponad 200 strażaków, 200 żołnierzy, 4 wojskowe amfibie oraz 3 śmigłowce. Od poniedziałku, z uwagi na wzrost poziomu rzeki, operację kontynuowano, ale już bez udziału ludzi, tylko z wykorzystaniem śmigłowców, które zrzuciły na wał ułożony ze specjalnych rękawów i worków z piaskiem kilkaset worków z gruzem, każdy o wadze 1,5 tony. Akcję wspierała pogłębiarka, nasypująca na zaporę piasek wydobywany z dna rzeki.

Docelowo zapora miała osiągnąć wysokość około 2 m i szerokość od 4 do 5 m, otaczając półkoliście wyrwę w wale w Świniarach, która ma ponad 100 m szerokości. We wtorek, z uwagi na dalszy wzrost poziomu Wisły, operację budowy zapory przerwano.

Gdy 23 maja Wisła przerwała wał w Świniarach, w Dobrzykowie rozpoczęto wznoszenie z worków z piaskiem innej, prowizorycznej zapory, która - jak się potem okazało - obroniła przed zalaniem sam Dobrzyków, a także okoliczne wsie oraz dzielnicę Płocka - Radziwie. Zapora ta kierowała też napływającą z rozlewiska wodę z powrotem do koryta Wisła poprzez przerwę w wale przeciwpowodziowym pod Dobrzykowem, który w tym celu został w sposób kontrolowany wysadzony przez saperów.