Kilkaset osób przeszło w niedzielę ulicami stolicy w marszu upamiętniającym śmierć Nigeryjczyka Maxwella Itoyi - postrzelonego śmiertelnie przez policjanta. Manifestacja przebiegała spokojnie, bez incydentów.

W marszu uczestniczyło ponad 300 osób. Wyruszyli sprzed dworca PKS Stadion na warszawskiej Pradze, gdzie zginął Itoya, przeszli ulicą Targową, al. Solidarności, mostem Śląsko-Dąbrowskim na pl. Zamkowy, a później ulicą Senatorską do pl. Bankowego przed budynek stołecznej policji.

W wejściu do tunelu prowadzącego na perony PKP - w miejscu, gdzie skonał Maxwell Itoya - palą się znicze, leżą kwiaty. Na ścianie wisi jego zdjęcie.

Uczestnicy manifestacji nieśli transparenty z hasłami: "Max nie był agresywny, nie atakował policji, więc dlaczego nie żyje", "Rasizm Stop. Ukarać zabójcę Maxwella Itoyi", "Rasizm Stop. Stop Brutalności policji", "Rasizm stop. Witamy imigrantów w Polsce", "Żaden człowiek nie jest nielegalny. Otworzyć granice, zamknąć rządy" oraz "Warszawiacy zjednoczeni przeciwko brutalności policji". Podczas marszu skandowali m.in. "Rasizm stop", "Policja, mordercy".

Marsz prowadziła grupa bębniarzy. W manifestacji uczestniczyła duża grupa czarnoskórych, którzy w zwartej grupie śpiewali i tańczyli podczas przemarszu. W grupie było też kilkanaście osób z małymi dziećmi.

Policjanci nie wpuścili manifestantów na parking przed komendą

Policjanci nie wpuścili manifestantów na parking przed komendą. W kordonie, odgradzającym ich od budynku stały wyłącznie policjantki. Podczas wiecu przed siedzibą stołecznej policji pamięć 36-latka uczczono również chwilą ciszy i modlitwą. Domagali się ukarania policjanta, który doprowadził do śmierci Nigeryjczyka i odszkodowania dla jego polskiej żony i trójki dzieci.

Podczas wieców w trakcie przemarszu - przed dworcem PKS Warszawa Stadion, przed centrum handlowym Wileńska, pod Kolumną Zygmunta i komendą policji koledzy Itoyi mówili, że był porządnym człowiekiem, a nie kryminalistą. Tłumaczyli, że w Polsce mieszkał legalnie, ponieważ kilka lat temu w naszym kraju zginął jego brat i polskie władze dały jego rodzinie kilka wiz.

Podkreślali, że ich celem jest pokazanie prawdy o tym zdarzeniu i wyjaśnić, dlaczego policjant zabił Itoyę. Podczas wieców mówili czarnoskórzy świadkowie zdarzenia. Według nich Maxwell Itoya podszedł do policjanta po tym, jak zobaczył, że jeden z jego handlujących kolegów został zatrzymany. "Nie podszedł po to, by z nim walczyć, tylko, by opanować stres, jaki widział na twarzy policjanta. Powiedział mu, że to nie sprawa dla pistoletów, powinniśmy załatwić to za sprawą rozsądku" - mówił czarnoskóry mężczyzna.

"Policjant zanim strzelił do Maxwella, już wcześniej celował do innych ludzi, którzy przebiegali obok niego" - powiedział. W jego ocenie policjant strzelił do Itoyi z "pełną intencją". "Nie strzelił wcześniej w górę czy w ziemię. Powiedział do Maxwella "odejdź" i Maxwell odszedł" - relacjonował zdarzenie. "Tuż po tym, jak Maxwell się odsunął, padł strzał" - podał.

Dlaczego przeciw handlarzom skarpetkami i obuwiem policjant wyciągnął broń?

Uczestnicy marszu pytali, dlaczego przeciw handlarzom skarpetkami i obuwiem policjant wyciągnął broń. "Wcześniej policjanci nie grozili nam bronią" - mówił mężczyzna, który powiedział, że przed tygodniem w niego pierwszego policjant wymierzył z pistoletu.

Manifestanci podkreślali, że nie wszyscy Polacy są rasistami, dlatego domagają się sprawiedliwości i ukarania policjanta. Skandowali "Wolność dla wszystkich ludzi" "Solidarność naszą bronią" i "Policja ma krew na rękach". Podkreślali, że w marszu obok siebie szli ludzie o różnym kolorze skóry.

Rzecznik KSP Maciej Karczyński podkreślił, że policjanci nie są rasistami. "W naszych szeregach jest Nigeryjczyk. Kolor skóry nie ma żadnego znaczenia, nie jesteśmy rasistami. Jesteśmy jednak zobowiązani do chronienia porządku publicznego" - dodał.



Do tragedii doszło podczas kontroli na bazarze

Do tragedii doszło w ubiegłą niedzielę rano podczas kontroli na bazarze. Według policji, gdy funkcjonariusze po cywilnemu, zajmujący się przestępstwami gospodarczymi podeszli do grupy czarnoskórych mężczyzn, ci zaczęli agresywnie się zachowywać, jeden z nich zaczął też uciekać. W pogoń za nim ruszył policjant. W tunelu pod torami - jak wynikało z wstępnych relacji funkcjonariuszy - przewrócił go na ziemię i próbował założyć mu kajdanki. Wtedy jego i jego kolegę, który biegł za nim, miała zaatakować grupa mężczyzn.

Pomiędzy policjantem a ściganym mężczyzną miało też dojść do szamotaniny. Z relacji jego kolegów wynikało, że próbowano mu wyrwać broń, wtedy padł strzał. Nigeryjczyk został postrzelony w tętnicę udową.

Rzecznik komendanta głównego policji Mariusz Sokołowski informował wcześniej, że policjant próbował udzielać rannemu pomocy. Obrzucony został jednak kamieniami, cegłami i rurami. Podobnie jak pięciu innych policjantów został ranny. Sytuację udało się opanować dopiero po przyjeździe dodatkowych sił prewencji, 36-latka nie zdołano jednak uratować.

W tej sprawie zatrzymane zostały 32 osoby

W tej sprawie zatrzymane zostały 32 osoby. 25 przedstawiono zarzut czynnej napaści na funkcjonariuszy (za co grozi od roku do 10 lat więzienia), a jednemu - zarzut stawiania czynnego oporu policjantom (zagrożony karą do 3 lat). Wśród osób z zarzutami najwięcej jest obywateli Nigerii, są też mężczyźni legitymujący się polskimi dowodami osobistymi oraz osoby z paszportami Indii i Kamerunu.

Prokuratura nadal apeluje, by zgłaszały się do niej osoby, które były świadkami śmiertelnego postrzelenia przez policjanta 36-letniego Nigeryjczyka. "Apelujemy do wszystkich osób, które coś widziały, mają film albo zdjęcia, by zgłaszały się do prokuratury" - prosiła rzeczniczka Prokuratury Okręgowej Warszawa-Praga Renata Mazur.

W prokuraturze toczą się dwa postępowania - w sprawie przekroczenia uprawnień przez policję, w wyniku czego doszło do śmierci Itoyi oraz - w sprawie czynnej napaści na policjantów. We wtorek przeprowadzono sekcję zwłok, z której wstępnie wynika, że Nigeryjczyk został postrzelony w udo.

Sprawę wyjaśniają też policyjne biura kontroli - w komendzie głównej i stołecznej.

W sobotę wieczorem na placu przy dworcu PKS odbył się happening z udziałem znajomych i przyjaciół Nigeryjczyka. Podczas happeningu symbolicznie nadano terenowi przed dworcem PKS nazwę "Plac im. Maxwella Itoyi".

Nigeryjskie MSZ w wydanym w poniedziałek oświadczeniu potępiło zastrzelenie swego obywatela.