Sześcioletnią recesję kraj ma za sobą, ale jej skutki będzie odczuwać jeszcze długo. Zwłaszcza bez silnego rządu. Chorwacka gospodarka po wyjściu z długiej i ciężkiej recesji radzi sobie zaskakująco dobrze, ale aby ten trend się utrzymał, potrzebuje politycznej stabilizacji. A nic nie wskazuje na to, by niedzielne przedterminowe wybory parlamentarne ją przyniosły.
Wybory odbywają się zaledwie dziesięć miesięcy po poprzednich. W listopadzie zeszłego roku wygrał blok kierowany przez centroprawicową Chorwacką Wspólnotę Demokratyczną (HDZ), ale sporo mu zabrakło do bezwzględnej większości i musiał wejść w koalicję z nową, centrową partią Most. Po długich negocjacjach pod koniec stycznia udało się zaprzysiąc nowego premiera, którym został mało znany chorwacko-kanadyjski biznesmen Tihomir Orešković. Jednak już w czerwcu HDZ zgłosiła wniosek o wotum nieufności wobec rządu, w którym była główną siłą, a ponieważ nie zdobyła poparcia dla własnego kandydata, konieczne były nowe wybory.
Według zeszłotygodniowych sondaży nie zmienią one w zasadniczy sposób układu sił. Dwoma największymi frakcjami w parlamencie pozostaną Socjaldemokratyczna Partia Chorwacji (SDP), która wraz z koalicjantami może liczyć na 61 miejsc w 151-osobowym parlamencie, oraz HDZ, której prognozuje się 56 mandatów. Żadna z nich nie będzie mogła rządzić samodzielnie, a nawet wejście w koalicję z trzecim w sondażach Mostem (prognoza: 13 mandatów) nie wystarczy do bezwzględnej większości. Zatem trzeba będzie dołączyć do niej jeszcze jakąś partię lub posłów niezależnych, a konsekwencją może być kolejny słaby i niestabilny rząd.
Tymczasem polityczny chaos to ostatnia rzecz, której potrzebuje chorwacka gospodarka. W czasie kampanii obie partie podkreślały, że to za ich rządów nastąpiło przyspieszenie wzrostu (SDP rządziła w latach 2011––2015, HDZ od stycznia tego roku). Faktycznie, po ciężkim kryzysie, w czasie którego przez sześć kolejnych lat – od 2009 do 2014 r. włącznie – wartość PKB spadała, ostatnie kwartały są coraz lepsze. Jak podał kilka dni temu chorwacki urząd statystyczny, w drugim kwartale tego roku wzrost gospodarczy wyniósł 2,8 proc. w ujęciu rocznym, co było nieznacznie lepszym wynikiem niż w poprzednich trzech miesiącach i lepszym, niż się spodziewali analitycy. A co najważniejsze, był to już siódmy kolejny kwartał, w którym PKB rósł.
Według prognozy Komisji Europejskiej ten rok chorwacka gospodarka powinna zakończyć ze wzrostem na poziomie 1,8 proc. PKB, czyli takim samym, jak średnia dla całej Unii Europejskiej. Na dodatek pozytywnych sygnałów jest znacznie więcej – popyt wewnętrzny rośnie od 22 miesięcy, produkcja przemysłowa – od 17 miesięcy, wartość eksportu zwiększyła się o 2,4 proc. w porównaniu z poprzednim rokiem. W połowie roku deficyt budżetowy wyniósł tylko 0,7 proc. PKB, a prognoza na koniec roku wynosi 2,2 proc. (w 2015 r. było to 3,2 proc., a pierwotne założenia na 2016 r. mówiły o 2,9 proc.).
Ale to, że Chorwacja ma już kryzys za sobą, nie oznacza, że jego skutki nadal nie dają się we znaki. Chodzi przede wszystkim o bezrobocie, które według metodologii Eurostatu wynosi 15,5 proc., czyli jest trzecie najwyższe w UE po Grecji oraz Hiszpanii. Drugi problem to dług publiczny, który przed kryzysem nie przekraczał 40 proc. PKB, a w tym roku osiągnie 87,6 proc. Nie mówiąc już o tym, że te sześć lat recesji Chorwacja będzie odrabiać bardzo długo – jej PKB ma szansę w tym roku znów przekroczyć poziom 50 mld dol., ale biorąc pod uwagę, że przed kryzysem było to 70 mld dol., różnica jest potężna. A przyszły rok będzie sporym wyzwaniem, bo na spłatę obligacji oraz odsetek od kredytów Zagrzeb potrzebuje ok. 4,5 mld dol.
To, w jaki sposób jednocześnie wzmocnić wzrost gospodarczy i zmniejszyć zadłużenie, było głównym przedmiotem sporu w kampanii. – Naszym celem jest całkowita, ale zrównoważona reforma systemu podatkowego, tak aby obywatele mogli wydawać więcej, zaś obciążenia nakładane na biznes się zmniejszyły – zapowiadał lider HDZ Andrej Plenković. SDP też obiecuje zmniejszenie podatków, ale przekonuje, że przedstawione przez centroprawicę propozycje obniżek idą zbyt daleko. – Ci, którzy planują tak wysoki poziom kwot wolnych od podatków, po prostu nie wiedzą, w jaki sposób budżet jest tworzony – odpowiada przywódca SDP Zoran Milanović, który był już premierem Chorwacji w latach 2011–2015. Ale to, który z programów gospodarczych jest lepszy, na razie pozostaje sprawą drugorzędną. Ważniejsze jest, by w ogóle powstał stabilny rząd, bo bez tego odzyskiwane dopiero zaufanie własnych obywateli i zagranicznych inwestorów do chorwackiej gospodarki może szybko ulecieć.