Nadzieję na to, że prace komisji śledczej ds. Amber Gold będą merytoryczne i transparentne oraz pozwolą m.in. na sformułowanie propozycji zmian w prawie dot. nadzoru państwa nad rynkiem finansowym - wyrażali we wtorek w rozmowie z PAP członkowie komisji, która w środę rozpocznie prace.

Podczas zamkniętego dla mediów posiedzenia komisja ma omówić plan dalszych działań. Powołana pod koniec lipca komisja odbyła dotąd tylko jedno posiedzenie, na którym wybrano jej prezydium - szefową komisji została Małgorzata Wassermann (PiS). W komisji pracuje jeszcze czterech posłów PiS i po jednym reprezentancie klubów PO, Kukiz'15, Nowoczesnej i PSL.

"Środowe posiedzenie właściwie będzie organizacyjne. To będzie wybór organów państwowych, do których się zwrócimy o udostępnienie akt, dokumentów, materiałów. Będziemy też rozmawiać na temat toku prac, ustalenia harmonogramu przesłuchań świadków, będziemy rozmawiać o doradcach i asystentach" - powiedział wiceprzewodniczący komisji Marek Suski (PiS).

Krzysztof Brejza (PO) wskazał, że choć komisję powołano pod koniec lipca, to jej prezydium przed parlamentarną przerwą wakacyjną nie wystąpiło o potrzebne dokumenty. "Widać, że chyba komuś zależy, aby komisja pracowała w ociężały sposób. A to jest komisja, która może rozpoznać sprawę w trzy-cztery miesiące" - ocenił.

Poseł PO dodał, że zgłosi na środowym posiedzeniu "plan sprawnego, szybkiego i przejrzystego procedowania". Brejza zastanawiał się też, dlaczego środowe posiedzenie komisji "będzie zamknięte dla opinii publicznej". "Te prace powinny być prowadzone jak najbardziej transparentnie" - uważa.

Suski zaznaczył natomiast, że "posiedzenie będzie zamknięte, ale nie oznacza to, iż będzie niejawne". "Protokół będzie dostępny. Chodzi natomiast o to, żeby na sali nie było 50 kamer i żebyśmy mogli coś ustalić, a nie kłócić się o jakieś szczegóły" - podkreślił poseł PiS.

Jak dodał o dokumenty teoretycznie można było wystąpić przed wakacjami. "Ale pierwsze posiedzenie komisji było konstytuujące. Przewodnicząca poprosiła, by w czasie przerwy wakacyjnej posłowie zgromadzili zasób swoich zapotrzebowań, bo działanie ad hoc byłoby nieprzemyślane i nieuporządkowane" - wskazał.

Tymczasem - zaznaczył Suski - chodziło o to, aby postulaty zgłaszane przez członków komisji były przemyślane, a jej prace zorganizowane sprawnie i w merytorycznej dyskusji.

Drugi z wiceprzewodniczących komisji Paweł Grabowski (Kukiz'15) ocenił, że "jest różnica między tym, co być powinno, a co prawdopodobnie będzie". "Jeśli chodzi o to, co prawdopodobnie będzie, to nie oczekuję zbyt wiele, jeśli spojrzeć na temperaturę sporu między PO i PiS. Może dojść do politycznej jatki, ale mam nadzieję, że się mylę" - powiedział. Stwierdził, że w komisji chciałby być "głosem rozsądku" i reprezentantem całej opozycji w jej prezydium.

Jak dodał, jego zdaniem, komisja powinna przede wszystkim sformułować wnioski legislacyjne w zakresie nadzoru państwa nad rynkiem finansowym. "Nad tym trzeba popracować (...) na pewno komisja będzie się też przyglądała postępowaniu prokuratury. Mam nadzieję, że praca komisji, to nie będzie awantura z argumentami ad personam" - zaznaczył.

"Dla mnie większe znaczenie będzie miał nie tyle końcowy raport komisji, tylko wnioski legislacyjne i ich późniejsze wprowadzenie w życie" - dodał Grabowski.

Według Suskiego komisja "ma znaleźć przyczyny i poszukać sposobów zapobieżenia na przyszłość". "Wyszukanie mechanizmów, znalezienie osób odpowiedzialnych, wskazanie na przyszłość rozwiązań legislacyjnych, to wszystko wchodzi w zakres naszych prac i nie da się oddzielić jednego i drugiego" - powiedział.

"Mam nadzieję, że prace komisji będą merytoryczne, racjonalne i polegające na dochodzeniu do prawdy. Nie będzie to hucpa polityczna, tylko próba znalezienia takich rozwiązań legislacyjnych, które w przyszłości wykluczą możliwość nieprawidłowości" - powiedziała natomiast Andżelika Możdżanowska (PSL).

Witold Zembaczyński (Nowoczesna) wskazał, że komisja może kierować wnioski do prokuratury i także postulować odpowiedzialność przed Trybunałem Stanu, ale - w jego ocenie - nie powinien być to główny cel prac komisji. "Sprawa karna toczy się przed sądem, a my powinniśmy kontrolować prace instytucji" - powiedział.

"Materiał dowodowy jest rekordowy w historii polskiego prawa karnego. Samych akt sądowych jest około 3 mln 200 tys. stron. Zastanawiam się, jaki jest pomysł sekretariatu i przewodniczącej na udostępnianie nam tych materiałów" - dodał.

Powołanie komisji śledczej ds. wyjaśnienia afery Amber Gold zapowiedziała w maju premier Beata Szydło podczas prezentacji w Sejmie raportu podsumowującego rządy koalicji PO-PSL.

Komisja ma zbadać i ocenić prawidłowość i legalność działań podejmowanych wobec Amber Gold przez: rząd, w szczególności ministrów finansów, gospodarki, infrastruktury, spraw wewnętrznych, sprawiedliwości i podległych im funkcjonariuszy publicznych. Zbadać ma też działania, jakie podejmowali w sprawie spółki: prezes UOKiK, Generalny Inspektor Informacji Finansowej, prezes Urzędu Lotnictwa Cywilnego, a także prokuratura oraz organy powołane do ścigania przestępstw, w szczególności szefowie ABW i CBA oraz Komendant Główny Policji i podlegli im funkcjonariusze publiczni. Komisja ma także zbadać działania podejmowane ws. Amber Gold przez Komisję Nadzoru Finansowego.