Przyjęty przez rząd wstępny projekt budżetu na 2017 r. to kompromis między wydatkami na obiecane w kampanii wyborczej cele a utrzymaniem deficytu w pobliżu maksymalnego poziomu akceptowalnego w UE – uważa ekonomista prof. Stanisław Gomułka.

Jego zdaniem planowany deficyt jest zbyt duży, a w budżecie brakuje rezerwy na wypadek „niesprzyjających okoliczności”.

„Ten projekt budżetu jest czymś w rodzaju kompromisu między ogłoszonymi wcześniej celami społecznymi, których realizacja kosztowałaby bardzo dużo, a wymaganiami dotyczącymi stabilności finansów publicznych” – powiedział PAP prof. Gomułka.

Przypomniał, że w projekcie wpisano szereg wydatków na projekty zapowiadane w kampanii wyborczej - w szczególności program 500 plus czy rezerwę na planowane obniżanie wieku emerytalnego - ale rząd decyduje się jednak utrzymać deficyt sektora finansów publicznych poniżej poziomu 3 proc. PKB.

„Ten kompromis oznacza, że przesuwa się w czasie szereg programów, o których się mówiło w kampanii wyborczej. Przesuwa się wprowadzanie niższego wieku emerytalnego, a także pan prezydent, w gruncie rzeczy, wycofuje, za radą rządu, swoją propozycję dotyczącą frankowiczów. Na razie też nic się nie mówi o możliwości podwyższenia kwoty wolnej od podatku” – zaznaczył ekonomista.

Jak dodał, kompromis taki oznacza też, że z jednej strony mamy „częściową realizację zapowiedzi wyborczych”, a z drugiej – „utrzymanie deficytu na wysokim poziomie, w sytuacji, kiedy wzrost gospodarczy podpowiadałby, żeby w ogóle deficytu nie było”.

W jego ocenie deficyt, zbliżony do poziomu 3 proc. PKB, jest zbyt duży. „W sytuacji, kiedy mamy stosunkowo dobry wzrost gospodarczy w tym roku i oczekuje się podobnie w miarę solidnego wzrostu gospodarczego w przyszłym roku, należałoby mieć deficyt sektora finansów publicznych w pobliżu zera, a nie w pobliżu maksymalnego poziomu akceptowalnego w Unii Europejskiej” - powiedział.

Zdaniem Gomułki w projektowanym budżecie „praktycznie nie ma rezerwy” na „okoliczności niesprzyjające” i niepowodzenia w uzyskaniu zakładanych dochodów. „Między innymi budżet już w tej chwili zakłada dodatkowe dochody w wysokości 10 mld zł w rezultacie uszczelnienia systemu podatkowego. Jest ryzyko, że to uszczelnienie nie przyniesie takiego wzrostu dochodów. Poza tym jest ryzyko, że tempo wzrostu gospodarczego będzie jednak trochę mniejsze niż 3,6 proc.” – powiedział.

Profesor uważa, że należy traktować poważnie apel premier Beaty Szydło, aby ministrowie nadal pracowali nad projektem budżetu i szukali oszczędności lub powiększenia dochodów.

„To oświadczenie pani premier na konferencji prasowej (o zobowiązaniu ministrów do szukania oszczędności - PAP) ja traktuję jako wyraz jednak pewnego niepokoju, że ta rezerwa jest zbyt mała i że należałoby w ostatecznej wersji ją powiększyć” – podkreślił Gomułka.(PAP)