Sebastian Kawa jako pierwszy szybownik w historii wzleciał ponad Elbrus, najwyższy szczyt Kaukazu. Jak poinformował PAP, wyprawa była niezwykle trudna, głównie z powodu szalejących w górach burz.

„Pokonałem Kaukaz, w którym nikt dotąd nie latał szybowcem. Burze i odludzia! Eksploracja trudna jak w Himalajach, ale udana” – poinformował polski szybownik po swoim sukcesie.

Kawa wyjaśnił, że największe zagrożenia wynikały z „latania bezsilnikowego w ogromnych skalnych pustkowiach, w których z racji sąsiedztwa Morza Czarnego i Kaspijskiego niemal codziennie tworzyły się burze i różne pułapki pogodowe”.

Pilot podkreślił, że szczyt lata nie sprzyjał wyprawie. Początkowo codziennie padał deszcz, a góry szczelnie otulały chmurami. „Mimo tego udało się parokrotnie wlecieć nad (…) Elbrusa i nawet polatać między pasmami burz nad głównymi skalnym grzebieniami tych gigantycznych gór” – napisał Kawa na swojej stronie internetowej.

Szybownik dodał, że potężną przeszkodą było uzyskanie zgody na latanie w Kaukazie. Emocje dodatkowo podnosił fakt, iż loty odbywały się wzdłuż niespokojnej granicy gruzińskiej, także nad Osetią, Inguszetią i Czeczenią. „Stały kontakt radiowy ze służbami koordynacyjnymi, pogranicznikami, oraz użytkownikami stref ograniczeń lotów zmniejszał ryzyko przykrej przygody w pobliżu licznych tu stref wojskowych” – podał.

Sebastian Kawa jest jednym z najwybitniejszych szybowników na świecie i najbardziej utytułowanym. Zdobył kilkanaście złotych medali mistrzostw Świata i Europy. Lata szybowcem Arcus. Z zawodu jest lekarzem. (PAP)