To komentarze do uchwalenia w piątek przez Sejm nowelizacji kilkunastu ustaw regulujących zasady pobierania przez służby specjalne billingów i prowadzenia kontroli operacyjnej. Decyzja Sejmu ma być wykonaniem wyroku Trybunału Konstytucyjnego z 2014 r. o niekonstytucyjności części zasad inwigilacji.

Po głosowaniu zastępca koordynatora ds. służb Maciej Wąsik powiedział dziennikarzom, że przyjęta przez Sejm ustawa nie stanowi zagrożenia dla wolności obywatelskich, a przeciwnie - wprowadza dokładne terminy, kiedy będzie musiała zostać przeprowadzona kontrola. Pytany o to, czy nowe prawo pozwala na powszechną inwigilację obywateli, Wąsik odparł: "zwykłe kłamstwo".

"Do tej pory mieliśmy do czynienia z pewną szczeliną, reliktem z 2002 r. w ustawie o świadczeniu usług drogą elektroniczną. Z tej szczeliny, która umożliwiała korzystanie z danych internetowych, ale tylko w sprawie postępowań, PiS tworzy rwący potok danych, który popłynie światłowodami, szybkimi łączami wprost do różnych organów śledczych" - mówił na piątkowym briefingu w Sejmie poseł PO Krzysztof Brejza.

Jak dodał, dane internetowe, o których jest mowa w ustawie, "w podstawowym rozumieniu tego słowa to jest pakiet, z którego nie da się wyodrębnić treści". "W pierwszej warstwie pakietu umieszczone są nagłówki stron, które umieszczacie. (...) PiS będzie wiedzieć, jakie strony na Facebooku, jakie profile przeglądamy, jakie filmy" - przekonywał poseł PO.

Ocenił, że "wszystkie zainteresowania Polaków będą rozkodowywane jako dane internetowe". "To jest mega ACTA" - zaznaczył.

Jak mówił, dziś wskutek działań partii rządzącej, "na czoło służb - w miejsce osób apolitycznych - trafili funkcjonariusze PiS, na przykład radni czy członkowie klubów Gazety Polskiej". Wyraził obawę, że w związku z tym dane internetowe będą służyć kontroli ruchów w internecie i zainteresowań Polaków.

"To jest bardzo niebezpieczny kierunek, kierunek roku 1984. Gdyby Orwell znał kierunek, w jakim internet się rozwinie, na pewno opisałby to w swojej książce" - dodał. Według Brejzy, nowa ustawa daje służbom możliwość "bardzo wygodnej inwigilacji łączem za biurkiem".

Poseł zaapelował do senatorów PiS, by skonsultowali się z ekspertami, a potem zaproponowali te same poprawki do ustawy, co Platforma.

Z kolei Marek Wójcik (PO) przypominał na briefingu, że w poprzedniej kadencji powstał senacki projekt ustawy dot. służb. Wyraził żal, że PiS nie skorzystało z niego, tylko zaproponowało swój, "wkraczający bardzo w wolność obywateli w internecie". Powiedział, że w poprzedniej kadencji PO nie doprowadziło do głosowania nad projektem, bo PiS apelował, by nie pracować nad tak ważną ustawą w czasie kampanii wyborczej.

O tym, że PO nigdy nie wniosła projektu ustawy o inwigilacji w internecie przekonywała inna posłanka PO Kinga Gajewska. Zwracała uwagę na to, że "współtwórcą i orędownikiem" znowelizowanej ustawy był zastępca koordynatora ds. służb Maciej Wąsik. Nawiązała też do tego, że Wąsik - podobnie jak koordynator ds. służb Mariusz Kamiński - został ułaskawiony przez prezydenta Andrzeja Dudę. Przekonywała, że posłowie PiS "nie boją się tak dalekiego wkraczania w inwigilację obywateli, bo zawsze będzie na nich czekał Andrzej Duda łaskawy".

Gajewska mówiła, że należy sprawdzić, czy nowe przepisy nie otwierają możliwości inwigilacji także politycznych konkurentów. Zwróciła się też do internautów: "Mam nadzieję, że Polacy zrozumieją, co się dzieje i będą protestować, zwłaszcza w internecie. Bardzo was do tego serdecznie zachęcam".

Przyjęte przepisy krytykował też w piątek lider Nowoczesnej Ryszard Petru. Według niego "istnieje możliwość niekontrolowanej inwigilacji bez kontroli sądowej i nie ma ochrony danych wrażliwych takich jak zdrowotne". "To może być przeciwko komuś wykorzystane, a wiemy niestety, że Mariusz Kamiński z zastępem pokazywali, że są w stanie naginać prawo, a teraz mogą to robić w ramach prawa" - mówił Petru dziennikarzom.

Zdaniem polityka nie będzie możliwości kontroli tego, po jakie dane i jak często będą sięgały służby. Jak zaznaczył, służby będą mogły sięgać po dane na pozór niewrażliwe, np. informacje o branych lekach, schorzeniach, trudnościach z zajściem w ciążę. "Ubecja zawsze szukała haków, wiedziała i wykorzystywała słabości, tak może być też teraz. A przypomnę, że Mariusz Kamiński i Zbigniew Ziobro znani już są z takich numerów" - podkreślił Petru.

Zgodnie z nowelą, kontrola operacyjna ma polegać na: podsłuchu; podglądzie osób w "pomieszczeniach, środkach transportu lub miejscach innych niż publiczne"; kontroli korespondencji (w tym elektronicznej); kontroli przesyłek; uzyskiwaniu danych z "informatycznych nośników danych, telekomunikacyjnych urządzeń końcowych, systemów informatycznych i teleinformatycznych". Łączny okres kontroli nie może przekroczyć 18 miesięcy (nie dotyczy to kontrwywiadu).

Kontrola operacyjna to dziś podsłuch, przegląd korespondencji i przesyłek (na co zgodę wyraża sąd). Dane telekomunikacyjne to informacje, czyj jest numer telefonu komórkowego, wykazy połączeń, dane o lokalizacji telefonu oraz numer IP komputera.