Zerwanie relacji dyplomatycznych między Arabią Saudyjską a Iranem może mieć daleko idące konsekwencje nie tylko dla regionu, ale i świata
Narastaniu napięć sprzyja polityka wielkich mocarstw. W Rijadzie zwycięża pogląd, że skoro Waszyngton nie działa po myśli Saudów, trzeba brać sprawy w swoje ręce. USA różnią się z Królestwem w dwóch podstawowych kwestiach: dążyły do zawarcia porozumienia atomowego z Iranem i nie chcą (przynajmniej oficjalnie) usunięcia syryjskiego prezydenta Baszara al-Asada. Obydwie kwestie są traktowane jako niezwykle ważne z punktu widzenia bezpieczeństwa Arabii Saudyjskiej.
Utrwalenie wojen zastępczych
Napięcia między Arabią Saudyjską a Iranem oddalają perspektywę rozwiązania konfliktów w Jemenie i w Syrii, bowiem w każdej z tych wojen walczą sojusznicy tych krajów. To Iran wysłał do Syrii bojowników Hezbollahu i tylko Irańczycy mogą ich odwołać. Dodatkowo starcia na linii Rijad–Teheran, obficie podlewane religijną retoryką, napędzają niechęć między sunnitami a szyitami, co stanowi pożywkę dla ekstremistów i terrorystów w całym regionie.
Komplikacje w Iraku
Niechęć na tle religijnym i etnicznym stanowiła dotychczas główny element destabilizacyjny w Iraku. To m.in. dlatego w kraju po obaleniu Saddama Husajna wybuchło sunnickie powstanie i m.in. dlatego Państwu Islamskiemu udało się przejąć kontrolę nad ziemiami zamieszkanymi przez sunnitów. Utrzymująca się niechęć utrudni stabilizację kraju i regionu, a w dalszej perspektywie może doprowadzić do jego rozpadu. Już dzisiaj kurdyjska autonomia na północy Iraku funkcjonuje praktycznie jako odrębny byt, prowadzący m.in. na własną rękę wydobycie ropy i handel nią.
Pogorszenie sytuacji wewnątrz Królestwa
Arabię Saudyjską zamieszkuje szyicka mniejszość (ok. 15 proc. populacji), która w bogatej w ropę Prowincji Wschodniej stanowi lokalną większość. Obecne napięcia mogą spowodować, że szyici wyjdą na ulice – co już miało miejsce podczas arabskiej wiosny, kiedy domagali się lepszego traktowania przez władze. Rijad spacyfikował wtedy manifestacje. Jeśli jednak saudyjscy szyici zaczęliby antyrządowe manifestacje, to z pewnością sprowokują reakcję ze strony twardogłowych sunnitów. Szyickie meczety w przeszłości już padały ofiarą zamachów bombowych. Na liście państw z potencjalnymi problemami wewnętrznymi jest też Bahrajn, w którym chociaż rządzą sunnici, to większość ludności jest szyicka (tutaj także w trakcie arabskiej wiosny doszło do pacyfikowania demonstracji).
Wojna lokalnych mocarstw
Przekształcenie obecnej zimnej wojny między Rijadem a Teheranem w gorącą mogłoby oznaczać wciągnięcie w orbitę konfliktu światowych mocarstw. Jeśli Iran zdecydowałby się wysłać statki do Cieśniny Ormuz, przez którą przepływają tankowce z saudyjską ropą i katarskim gazem, Amerykanie nie mieliby innego wyjścia, jak wysłać w kierunku akwenu V flotę stacjonującą w Bahrajnie. Biorąc pod uwagę, że swój kontyngent w regionie od kilku miesięcy mają Rosjanie, nie wiadomo, co mogłoby się wydarzyć.
Rozpoczęcie przez Rijad programu atomowego
W poszukiwaniu efektywności energetycznej Arabia Saudyjska nie ukrywa, że chciałaby zainwestować w energię atomową. Cywilny program nuklearny zawsze można jednak przekształcić w wojskowy, w czym chętnie pomogliby Rijadowi Pakistańczycy. Co prawda Teheran na chwilę obecną zdaje się zrezygnował z ambicji dołączenia do atomowego klubu, niemniej jednak kraj wciąż pracuje nad rakietami balistycznymi.
Utrata przez USA wpływu na region
Rosnąca asertywność Arabii Saudyjskiej powoduje, że coraz mniejszy wpływ na sytuację w regionie mają Stany Zjednoczone. Jeśli Saudowie biorą sprawy w swoje ręce – a Irańczykom i tak nie zależy na statusie sojusznika USA – to znaczy, że Waszyngton ma w regionie coraz mniej do powiedzenia. Maleje możliwość moderowania przez Amerykanów zapędów lokalnych władców. Bliski Wschód od zakończenia II wojny światowej współtworzony był przez USA. Trudno sobie wyobrazić, jak region wyglądałby bez amerykańskiego nadzorcy.
Wygaszenie konfliktu
Otwarta konfrontacja zbrojna tak naprawdę nie leży w interesie żadnej ze stron. Szkodliwe jest również utrzymywanie na dłuższą metę obecnych napięć.