Nad Dnieprem rozpoczęła się wojna na górze. Od jej wyniku zależą dalsze losy prezydenta i premiera.
Ukraińska koalicja, mimo nacisków ze strony USA i próśb o zachowanie jedności, wisi na włosku. Prezydent Petro Poroszenko w wariancie minimum chce się pozbyć z rządu oskarżanego o korupcję szefa MSW Arsena Awakowa. W wariancie maksimum – wymienić premiera, którym obecnie jest Arsenij Jaceniuk.
Głównym graczem ze strony głowy państwa jest Micheil Saakaszwili. Gubernator Odessy i były prezydent Gruzji to wschodząca gwiazda ukraińskiej polityki. Jego antykorupcyjna krucjata ma skanalizować rozczarowanie społeczeństwa wynikające ze zbyt powolnych reform, pogrzebać zużytych polityków i ochronić głowę państwa przed buntem ulicy. – Chcę wraz z moimi przyjaciółmi dokonać wielkiej zmiany systemu politycznego. Odnowić i oczyścić ten system. Jeśli uda nam się to zrobić, osiągnę swój cel. Na Ukrainie nie można zachować status quo – mówi nam Saakaszwili. – Nie chcemy, by ludzie wychodzili na ulice. Nie chcemy, aby proces polityczny wymknął się spod kontroli. Chcemy jednak nazywać rzeczy po imieniu – dodaje.
Gubernator zapewnia, że widział dokumenty spółek z udziałem skarbu państwa, które są dowodami na masowe marnotrawienie publicznych pieniędzy przez członków rządu Jaceniuka. Były prezydent, a dziś gubernator stosuje radykalną retorykę, bo doskonale czuje nastroje nad Dnieprem. Ukraińcy po obaleniu Wiktora Janukowycza zimą 2014 roku oczekiwali likwidacji oligarchatu, który od ćwierćwiecza rozkradał państwo. Tak się jednak nie stało. O ile początkowo niepowodzenia w reformach tłumaczono wojną, o tyle dziś niewielu przyjmuje taką argumentację.
Saakaszwili zebrał wokół siebie młodych polityków, którzy do tej pory nie byli uwikłani w system. W jego otoczeniu jest Mustafa Najjem, który w 2013 r. wezwał ludzi na Majdan, a dziś jest posłem Bloku Petra Poroszenki (BPP). Z gubernatorem współpracuje również inny poseł BPP, a dawniej dziennikarz śledczy Serhij Łeszczenko, który rozpracowywał schematy korupcyjne ekipy Janukowycza. W grupie jest też szef komisji lustracyjnej Jehor Sobolew. Z Saakaszwilim współpracują ludzie przed czterdziestką lub niewiele starsi. Proponowana przez niego zmiana ma być również zmianą pokoleniową. Narzędziem uprawiania polityki są organizowane regularnie fora antykorupcyjne.
Jak zapewniała w rozmowie z nami kijowska publicystka Sonia Koszkina, chodzi o zbudowanie jednoznacznego przekazu, w którym istnieje czytelny podział na dobro i zło, stare i nowe. – Saakaszwili ma dla Poroszenki odegrać rolę wściekłego psa przeciw Jaceniukowi. To sprawdzona metoda z czasów wojny na górze po pomarańczowej rewolucji – komentuje w rozmowie z nami Koszkina. W 2005 r. wojnę na górze prowadziła Tymoszenko przeciw Poroszence, wówczas sekretarzowi Rady Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony. Wojna zakończyła się dymisją obojga polityków.
Obecna wojna na górze wybuchła tuż po upływie roku od powołania po wyborach drugiego rządu Jaceniuka. To nie przypadek; prawo zabrania dymisjonowania szefa rządu przed upływem dwunastu miesięcy od jego zaprzysiężenia. Taki zapis ma wymuszać stabilność gabinetu, ale zarazem prowokuje konflikty od razu po upłynięciu roku. Sygnałem do otwartej wojny było grudniowe forum antykorupcyjne, podczas którego Saakaszwili wprost oskarżył rząd o patronowanie układom korupcyjnym, by po kilku dniach w obecności prezydenta pokłócić się o to z szefem MSW Arsenem Awakowem. Wyprowadzony z równowagi minister użył mocnych słów.
Prezydent najchętniej widziałby na stanowisku premiera bliską sobie osobę, np. przewodniczącego parlamentu Wołodymyra Hrojsmana albo minister finansów Natalję Jareśko. Osoba zbliżona do głowy państwa powiedziała nam jednak, że Poroszenko zaoferował Jaceniukowi kompromis: pozostanie na stanowisku premiera i zdymisjonowanie Awakowa. Z innych źródeł wiemy, że szef rządu odrzucił ofertę. – Przyszliśmy tu razem z Arsenem i razem odejdziemy – miał oświadczyć Poroszence. To ostra gra, ale Jaceniukowi brakuje atutów. Jego Front Ludowy, jeszcze przed rokiem najpopularniejsza partia w kraju, dziś cieszy się 1-proc. poparciem i wisi nad nim groźba rozłamu.