Trwa wietrzenie gabinetów w instytucjach artystycznych podległych samorządom. Konkursom towarzyszą afery. Dla większości lokalnych teatrów, filharmonii czy domów kultury to koniec ery wiecznych dyrektorów.
Mamy dość zabetonowanego układu – grzmią pracownicy Polskiej Filharmonii Bałtyckiej im. Fryderyka Chopina w Gdańsku. Mówiąc „układ”, mają na myśli swojego dyrektora i lokalne władze, dzięki którym utrzymywał się na stanowisku ponad 20 lat.
– Dyrektor to dyktator, filharmonię traktuje jak prywatny folwark – oskarżają muzycy. Anonimowo, bo nie chcą stracić pracy. Ale w podobnym tonie wypowiada się pod nazwiskiem legendarny założyciel orkiestry, już na emeryturze. – Boli mnie serce, że moje muzyczne ideały i marzenia w rodzinnym mieście dawno legły w gruzach – wzdycha prof. Zygmunt Rychert.
Podważa kompetencje szefa filharmonii, prof. Romana Peruckiego, osiągnięcia orkiestry oraz jej poziom artystyczny. – Zamienił filharmonię w dom kultury – mówią wprost pracownicy. I przedstawiają nagromadzone przez lata pretensje. Najpoważniejszy zarzut dotyczy zatrudnienia w orkiestrze brata i syna.
Syn i brat zatrudnieni, ale to nie nepotyzm
– Kto powie dyrektorowi, że syn do grania się nie nadaje? Takich śmiałków nie było – mówi jeden z naszych rozmówców. Rzeczniczka filharmonii Magdalena Malara-Świtońska przyznaje, że obaj panowie pracują w instytucji, ale o nepotyzmie nie może być mowy, bo w żadnym z tych przypadków koneksje rodzinne nie były ważniejsze niż umiejętności.
– Proces rekrutacji pracowników filharmonii oparty jest na weryfikacji kompetencji. Łukasz Perucki uczestniczył w otwartym konkursie, opartym na jawnych zasadach, zgodnie z obowiązującą w tym czasie procedurą naboru. O zatrudnieniu każdego kandydata na muzyka orkiestrowego decyduje komisja kwalifikacyjna, w skład której wchodzi m.in. dyrektor artystyczny orkiestry, odpowiedzialny za poziom zespołu oraz wskazywanie kandydatów do zatrudnienia. Dyrektor naczelny nie bierze udziału w przesłuchaniu, a jedynie zatwierdza kandydata – tłumaczy rzeczniczka i dodaje też, że ani brat, ani syn nie podlegają bezpośrednio dyrektorowi naczelnemu. Sprawę rzekomego nepotyzmu badał m.in. urząd marszałkowski i – jak się dowiedzieliśmy – nie dopatrzył się żadnych nieprawidłowości.
Brat dyrektora pracuje w filharmonii od kilkunastu lat, a syn nie dostał się do orkiestry za pierwszym razem. Dlaczego zarzuty pojawiają się właśnie teraz? Konflikt ma kilka wymiarów – personalny, ambicjonalny i finansowy. Ale najważniejszym powodem zaognienia sporu jest konkurs na stanowisko dyrektora. Przeciwnicy urzędującego weterana poczuli, że po dwóch dekadach jest szansa na zmiany. A więc wytoczyli najcięższe działa. Jego kadencja kończy się 31 sierpnia przyszłego roku. Już teraz urząd zdecydował się ogłosić konkurs na to stanowisko. Kandydaci mogą zgłaszać się do czwartku. – Nie potrafię powiedzieć, jakie będzie zainteresowanie. Najwięcej zgłoszeń wpływa w ostatniej chwili – przyznaje Beata Jaworowska, zastępca dyrektora departamentu kultury w Urzędzie Marszałkowskim Województwa Pomorskiego.
Już nie na stałe, tylko na kilka sezonów
Wrze nie tylko w Gdańsku. W tym roku ruszyła lawina konkursów dyrektorskich w instytucjach artystycznych w całym kraju.
To przez nowelizację ustawy o organizowaniu i prowadzeniu działalności kulturalnej, która wprowadziła nowe zasady powoływania dyrektorów. Wykreślono możliwość powołania szefa takiej placówki na czas nieokreślony. Wedle nowych przepisów szefowie instytucji artystycznych (teatry, opery, filharmonie) mają umowy obowiązujące od trzech do pięciu sezonów artystycznych, a instytucji kultury (muzea, biblioteki) – od trzech do siedmiu lat.
W początkowym okresie obowiązywania przepisów samorządy korzystały ochoczo z furtki, jaką dała ustawa, pozwalając powołać dotychczasowego dyrektora w uproszczonym trybie, bez konieczności organizowania konkursu. Dyrektorzy byli już jednak zatrudniani na czas określony.
– Teraz ich umowy zaczynają wygasać. Ten i przyszły rok będzie więc obfitował w konkursy w instytucjach artystycznych – przyznaje Jaworowska. Wiecznych dyrektorów w całym kraju jest wielu, nie tylko w mniejszych ośrodkach. Dla przykładu konkurs trwa m.in. w Teatrze Lalka w Warszawie, którym od 1988 r. kieruje Jan Woronko.