Fakty są taki, że w MSW nie działa żadna tajna grupa. To absurdalne, że miałbym pracować blisko z szefami służb i równocześnie zlecać ich inwigilację - powiedział w "Tak jest" w TVN24 Bartłomiej Sienkiewicz.

Sienkiewicz skomentował w ten sposób doniesienia "Gazety Wyborczej", która podała, że w czasie, gdy Sienkiewicz był ministrem, w MSW powstała tajna komórka, badająca powiązania między byłymi i ówczesnymi szefami służb a aferą podsłuchową. Minister miał podejrzewać szefów ABW, SKW i BOR oraz urzędującego szefa CBA o spisek, nadzorował więc grupę, w której pracowali policjanci z BSW Komendy Głównej Policji i oficerowie SKW.

Minister podkreślił, że nic nie wie o żadnej grupie, która miałaby inwigilować szefów służb. "Mało tego. Pomysł, że miałbym pracować blisko przez 18 miesięcy z szefami służb i równocześnie zlecać ich inwigilacje jest absurdalny. Dzisiaj w oświadczeniu bardzo wyraźnie o tym napisałem" - powiedział w TVN24 były szef MSW.

"Oskarżono byłego urzędnika państwowego o łamanie prawa tego państwa. To jest za poważna sprawa, aby można ją było zostawić wyłącznie na poziomie oświadczenia, dlatego pozwoliłem sobie dzisiaj złożyć doniesienie do prokuratury. Bo skoro według gazety było przestępstwo, to jedynym organem w Polsce do wyjaśnienia tego do spodu jest niezależny od władzy wykonawczej organ prokuratorski. I niech prokuratura to wyjaśni do dna" - zaznaczył Sienkiewicz w "Tak jest".