Brytyjskie lotnictwo włącza się do walki z islamistami w Iraku i Syrii. Brytyjskie myśliwce po raz pierwszy zbombardowały pozycje radykałów w Iraku. Tymczasem na granicy iracko-syryjskiej toczą się ciężkie walki na lądzie, a coraz bardziej niespokojnie jest na granicy turecko-syryjskiej.

Po obu stronach tej granicy kurdyjska armia przypuściła szturm na pozycje islamistów. Kurdowie przejęli kontrolę nad miastem Rabia, ale w ciężkich walkach ponieśli straty. Wśród zabitych ma być wysokiej rangi kurdyjski dowódca. Turcja wysłała z kolei czołgi na granicę z Syrią, również kontrolowaną przez islamistów. Wszystko to po tym, jak kilka pocisków spadło ostatnio na turecką stronę granicy. Niewykluczone, że Ankara, która dotąd wstrzymywała się z decyzją co do ataków na radykałów, wkrótce przystąpi do antyislamistycznej koalicji.

Tymczasem ONZ informuje, że lawinowo rośnie liczba osób, które uciekły przed islamistami do Turcji. "W ciągu dwóch tygodni granicę przekroczyło 160 tysięcy osób. Niektórzy byli tak zdesperowani, że szli po polach minowych. Jeśli Państwo Islamskie będzie zdobywało nowe tereny, liczba uchodźców może się zwiększyć” - alarmuje szefowa pomocy humanitarnej ONZ Valerie Amos.

To właśnie w Syrii problem jest największy, bo trwająca tam wojna domowa spowodowała, że natychmiastowej pomocy potrzebuje około 11 milionów osób. W ostatnich miesiącach fanatycy z Państwa Islamskiego przejęli kontrolę nad ogromnymi terenami w Syrii i w Iraku i ogłosili tam powstanie kalifatu. Stany Zjednoczone oraz kraje arabskie przeprowadziły dotąd niemal 300 nalotów na pozycje islamistów zarówno w Syrii jak i w Iraku.