Dżihadyści z Państwa Islamskiego w Syrii zbliżają się do granicy z Turcją. Zagrażają kluczowemu ze względów społecznych i strategicznych kurdyjskiemu miastu Kobane. Ankara rozważa wysłanie wojsk w region konfliktu zarówno do Syrii, jak i do Iraku.

Bojownicy są dwa kilometry od Kobane. Wczoraj pociski wystrzelone z terytorium Syrii spadły na kurdyjskie wioski po tureckiej stronie granicy. Wywołało to gniew miejscowych Kurdów, którzy mówią, że prezydent Recep Tayyip Erdogan nie robi wystarczająco dużo, by zapobiec atakom.

Ankara podjęła jednak kroki wojskowe. Wysłała nad granicę pojazdy opancerzone i co najmniej 15 czołgów. Niektóre ich działa są skierowane w stronę Syrii. Wcześniej rząd zapowiedział, że poprosi parlament o wyrażenie zgody na użycie wojsk na terytorium Iraku i Syrii. Jeśli parlament rozpatrzy prośbę pozytywnie, Turcja będzie mogła dołączyć do międzynarodowej koalicji walczącej z Państwem Islamskim.

Początkowo Ankara odmawiała wzięcia udziału w operacji przeciw dżihadystom. Wówczas jednak w niewoli u muzułmańskich bojowników przebywało kilkudziesięciu obywateli tureckich, w tym dyplomatów i ich dzieci porwanych z tureckiego konsulatu w Mosulu. Zakładnicy zostali uwolnieni 10 dni temu.