Taksówki, gadżety do telefonów, namioty – "Rzeczpospolita" sprawdziła, co kupują parlamentarzyści za publiczne pieniądze.



Na biura poselskie parlamentarzyści dostają z Kancelarii Sejmu co miesiąc 12 150 zł, czyli ponad 145 tys. zł rocznie. Do końca stycznia musieli złożyć sprawozdania z wydatkowania tych pieniędzy w 2013 r.

Najwięcej, 34 proc. limitu, statystyczny poseł wydał w 2013 r. na wynagrodzenia. Ponadprzeciętnie hojny okazał się m.in. prezes PiS Jarosław Kaczyński, który na pensje dla pracowników przeznaczył 114,3 tys. zł.

Zasady zwrotu kosztów benzyny są bardzo liberalne i maksymalnie poseł może wystąpić o 35,1 tys. zł rocznie. Wielu osiągnęło tę sumę. Żeby uzyskać taki wynik trzeba jeździć 250 dni w roku po osiem godzin dziennie – wylicza dla "Rzeczpospolitej" prof. Antoni Kamiński.

39,9 tys. zł wydał na usługi telekomunikacyjne Sławomir Nowak, 27 tys. zł – rzecznik PiS Adam Hofman, a 23,7 tys. zł – była minister edukacji Krystyna Szumilas z PO.

Były szef resortu finansów Jacek Rostowski z PO kupił m.in. ekspres do kawy za 919 zł, a Agnieszka Pomaska z PO kieszonkowy projektor za 885 zł. Biuro poselskie w nawilżacz powietrza za 699 zł wyposażył Adam Hofman.

Inni posłowie znaczne kwoty przeznaczyli na taksówki. Michał Szczerba z PO wydał na ten cel 11,8 tys. zł, a prof. Krystyna Pawłowicz z PiS – 14,9 tys. zł.