Kolejna niespokojna noc w centrum Kijowa. Oddziały specjalne Berkut próbowały zaatakować barykadę, a współpracujący z władzą dresiarze mieli zamiar w nocy napadać na uczestników antyrządowych protestów.

Napięta sytuacja była zwłaszcza w okolicach ulicy Hruszewskiego, gdzie skrajnie prawicowa młodzież od niedzieli toczy bitwy z milicją i żołnierzami wojsk wewnętrznych, którzy bronią dostępu do dzielnicy rządowej. W nocy Berkut próbował rozebrać barykadę protestujących. Funkcjonariusze napotkali jednak opór i odstąpili.

W nocy na ulicach Kijowa pojawiły się grupy tak zwanych „tituszków”, czyli dresiarze współpracujący z władzami. Ich zadaniem była destabilizacja w centrum Kijowa: niszczenie samochodów, witryn sklepów i kawiarni, a także zastraszenie osób, które brały udział w protestach. Samoobrona Majdanu złapała kilkudziesięciu z nich. Obecnie są przesłuchiwani w sztabie opozycji. Każdy z nich mówi, że za działania w nocy miał otrzymać od 200 do 300 hrywien, czyli od 80 do 120 złotych. Wielu z nich miało przy sobie pałki, twarde przedmioty, a także lekkie narkotyki.

W nocy zaginął jeden z najbardziej znanych działaczy Majdanu - Ihor Łucenko. W ostatnim SMSie napisał, że zatrzymały go 4 osoby ubrane po cywilnemu, gdy dojechał do kliniki, w którym miał zostawić rannego. Kierujący manifestacjami apelują, aby do szpitali jeździć większymi grupami ponieważ dyżuruje tam milicja, która zatrzymuje rannych i pobitych.

Protesty antyrządowe w centrum Kijowa trwają od dwóch miesięcy. Rozpoczęły się 21 listopada - po ogłoszeniu decyzji prezydenta Wiktora Janukowycza o niepodpisywaniu umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską.