Zdaniem Glińskiego, z jednej strony trzeba powstrzymać podwyżki cen, z drugiej zaś, inwestować. Na przykład w nowe linie tramwajowe. Zaproponował taką inwestycję między innymi na Pradze Południe. Przypomniał też niezrealizowane obietnice prezydent Warszawy dotyczące budowy linii do Wilanowa.
Politycy PiS proponują, by bilet jednorazowy w komunikacji kosztował 2 złote. Ich zdaniem ekipa Hanny Gronkiewicz - Waltz wprowadzając podwyżki, zniechęciła warszawiaków do podróżowania komunikacją, co przełożyło się na wpływy do miejskiej kasy.
Z zarzutami PiS-u nie zgadza się stołeczna posłanka Platformy Małgorzata Kidawa-Błońska. Podając cenę biletu, trzeba wiedzieć, jakie jest ich finansowanie - mówi. Wyjaśnia też, że samorząd stolicy dopłaca do ceny każdego biletu 70%. Pan profesor Gliński powinien też przeanalizować ceny biletów w Polsce i zobaczyć, że w Warszawie nie jest najdrożej - mówi. Dodaje, że oferta komunikacji jest szeroka - od SKM, poprzez autobusy i tramwaje, po metro.
W ocenie Kidawa-Błońskiej, ceny biletów miesięcznych i trzymiesięcznych też nie są drogie w skali kraju. Posłanka PO nie ma też wątpliwości, że Prawo i Sprawiedliwość rozpoczęło już kampanię wyborczą przed przyszłorocznymi wyborami samorządowymi. Jeżeli będą tak bardzo starali się prowadzić ją teraz, to może im zabraknąć pomysłów na tę właściwą - dodaje.
Referendum w sprawie odwołania Hanny Gronkiewicz - Waltz odbędzie się 13 października. Kampanię przedreferendalną prowadzą też Republikanie, Ruch Palikota i Warszawska Wspólnota Samorządowa.