Premier Donald Tusk powiedział, że w najbliższym czasie ruszy kampania informacyjna z jego udziałem, podczas której będzie jeździł po Polsce. Na lato zapowiedział kontynuowanie przeglądu działań ministrów. Jak mówił, przegląd ten będzie bardzo "precyzyjny i bezwzględny".

"Można się spodziewać mojej obecności wszędzie w Polsce, szczególnie wiosną. Ta kampania informacyjna rusza w najbliższych tygodniach, będzie to poprzetykane sporą ilością obowiązków międzynarodowych, ale w kilku miejscach w Polsce dalej od Warszawy zagoszczę na pewno jeszcze przed świętami" - powiedział Tusk dziennikarzom w poniedziałek w Warszawie.

"To nie jest coś nowego w moim przypadku, to nie jest odkrywanie Ameryki, tylko powrót do dobrego obyczaju, tłumaczenia każdemu cierpliwie i wysłuchiwania także uzasadnionych, czasami mniej, czasami bardziej pretensji" - dodał.

Według Tuska "nie ma lepszej akademii pokory i wiedzy dla premiera jak bezpośredni kontakt z ludźmi".

"Zabrakło czasu" na kontakt z wyborcami

Premier zwrócił uwagę, że po zakończeniu debaty na temat reformy wieku emerytalnego i po Euro 2012 "zabrakło trochę czasu" na bezpośredni kontakt z wyborcami. "Tym bardziej, że musiałem przygotowywać plany na zmienione warunki gospodarcze na następne trzy lata" - dodał.

Szef rządu zapowiedział też, że latem przyszłego roku będzie kontynuował przegląd działań ministrów swojego gabinetu. "Żaden z ministrów nie powinien czuć się uspokojony faktem, że na razie nie było żadnych zmian. Latem ten przegląd będzie bardzo, powiedziałbym, precyzyjny i bezwzględny" - podkreślił premier.

Jak zaznaczył, oceny powinien obawiać się każdy z ministrów. "Nie będzie ministrów, którzy są pod specjalnym nadzorem" - powiedział. "Pierwsze expose (z 2011 roku) i ta informacja sprzed kilku dni nakładają różne ciężary na różnych ministrów. Pojawią się też kolejne problemy do rozwiązania" - zauważył Tusk.

"Otrzeźwienie dla wszystkich parlamentarzystów było potrzebne"

Premier pytany był również o jedność w koalicji po piątkowym głosowaniu nad wnioskiem o wotum zaufania dla rządu. W głosowaniu gabinet Tuska poparło 233 posłów, 219 było przeciw, nikt nie wstrzymał się od głosu.

"Otrzeźwienie dla wszystkich parlamentarzystów było potrzebne, aby wrócili do realiów. Jesteśmy rok po wyborach, jest większość parlamentarna, choć nie jest doskonała" - ocenił Tusk.

Jak podkreślił, zdaje sobie sprawę, że nie wszystko co robi koalicja rządowa "znajduje akceptację u ludzi", ale - mówił - "głównym zadaniem dzisiaj nie jest nieustanne zamieszanie polityczne w parlamencie, tylko lepsze wykorzystanie faktu, że jest stabilna większość".

"Będę oczekiwał od posłów i ministrów, by potrafili lepiej i energiczniej wykorzystać fakt, że mają stabilność polityczną, która jest ważna dla Polski, ale nie może usypiać. Dlatego jestem usatysfakcjonowany samym głosowaniem" - mówił premier.

"Wszyscy zrozumieli, że rozpoczynanie konfliktu wokół przepisów aborcyjnych jest dla Polski czymś groźnym"

Odnosząc się do czwartkowego posiedzenia klubu PO, Tusk zapewnił, że nikogo nie dyscyplinował. "Spotkanie z klubem PO dotyczyło w większym stopniu kwestii prawa aborcyjnego" - mówił. Szef rządu wyraził nadzieję, że "wszyscy zrozumieli, że rozpoczynanie konfliktu wokół przepisów aborcyjnych jest dla Polski czymś groźnym i w konsekwencji może okazać się niekorzystne dla polskich kobiet".

W ubiegłym tygodniu w sejmowym głosowaniu 40 posłów PO opowiedziało się za skierowaniem do dalszych prac w komisji projektu Solidarnej Polski dot. nowelizacji ustawy o planowaniu rodziny, ochronie płodu ludzkiego i warunkach dopuszczalności przerywania ciąży. Wprowadza on zakaz przerywania ciąży w przypadkach, gdy występuje duże prawdopodobieństwo ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu albo nieuleczalnej choroby zagrażającej jego życiu.