Decyzja o zatrzymaniu środowego marszu środowisk narodowych została podjęta przez prezydent m.st. Warszawy; nie komentujemy ani nie oceniamy jej, jednak nie zgadzamy się z uwikłaniem nas w tę decyzję - powiedział w czwartek rzecznik KGP Mariusz Ciarka.

Ciarka, zapytany w Polsat News, jakie policja miała powody, żeby zatrzymać środowy marsz środowisk narodowych (m.in. ONR), który miał uczcić rocznicę wybuchu powstańczego zrywu, powiedział, że ta decyzja została podjęta przez prezydent m.st. Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz. "Nie zgadzamy się z uwikłaniem nas w tę decyzję" – dodał.

"My nie komentujemy ani nie oceniamy tej decyzji, bo ten organ ma takie prawo i rzeczywiście ustawa o zgromadzeniach daje takie uprawnienia" – zaznaczył.

Ocenił jednak, że zaistniała sytuacja była dla policji początkowo "dziwna", bo kiedy pełnomocnik ratusza m.st. Warszawy przyszedł do policjantów i przekazał informację, że zgromadzenie zostało unieważnione, nie podał najpierw żadnego powodu tej decyzji.

"Kiedy był dopytywany, dlaczego zgromadzenie zostało rozwiązane, najpierw zaczęły się hasła, że była użyta pirotechnika. W końcu jako ten główny powód zostało podane to, że jeden z uczestników zgromadzenia miał koszulkę, na której według jednego przedstawiciela urzędu miasta były treści propagujące totalitarny ustrój państwa" – powiedział Ciarka.

"Ja byłem osobiście na miejscu i nie stwierdziłem, żeby tam doszło do jakichś poważnych zdarzeń" – odpowiedział Ciarka, pytany, jak wyglądała sytuacja widziana okiem policjanta. "Większość z tych osób posłuchała się, zrozumiała, że zgromadzenie zostało rozwiązane i przechodzili na następne zgromadzenie chodnikiem" – dodał.

Marsz zorganizowany w środę przez środowiska narodowe, m.in. ONR, który miał uczcić rocznicę wybuchu powstańczego zrywu, rozpoczął się od ronda Dmowskiego. Jego uczestnicy przeszli Al. Jerozolimskimi, następnie mieli iść Nowym Światem i Krakowskim Przedmieściem na pl. Zamkowy. Jednak przy rondzie de Gaulle'a kordon policji zablokował przemarsz. Powodem było rozwiązanie zgromadzenia przez stołeczny ratusz. Uczestnicy marszu odbyli inne zgromadzenie na pl. Zamkowym.

Dyrektor stołecznego Biura Bezpieczeństwa i Zarzadzania Kryzysowego Ewa Gawor poinformowała w czwartek, że przyczyną rozwiązania środowego zgromadzenia był m.in. fakt, że zdaniem obecnych na marszu urzędników ratusza, "sposób ustawienia czoła pochodu i użycia flag nawiązywał do przemarsz z lat 30. włoskich faszystów i niemieckich nazistów".