Marszałek Sejmu Marek Kuchciński i jego służby zamieniły Sejm w twierdzę; żadna partia, żadni politycy i żadni urzędnicy nie mają prawa zawłaszczać go na własne potrzeby - oświadczyli parlamentarzyści PO i Nowoczesnej. "Oddajcie Sejm obywatelom" - apelowali.

Szefowa Polskiej Akcji Humanitarnej Janina Ochojska, która sama jest osobą niepełnosprawną, nie została w środę wpuszczona do budynku parlamentu, aby spotkać się z protestującymi osobami niepełnosprawnymi i ich opiekunami. Funkcjonariusze Straży Marszałkowskiej przed biurem przepustek powiedzieli: "nie mamy informacji, że pani może wejść".

W ubiegłym tygodniu, do Sejmu nie została wpuszczona także uczestniczka Powstania Warszawskiego i wieloletnia nauczycielka szkoły specjalnej Wanda Traczyk-Stawska, która także chciała odwiedzić protestujących niepełnosprawnych.

Zmiana zasad wstępu na teren kompleksu sejmowego obowiązuje od środy 25 kwietnia. Według Centrum Informacyjnego Sejmu "z przyczyn organizacyjnych i bezpieczeństwa" zawieszone zostało przyznawanie jednorazowych kart wstępu. Dostęp do Sejmu pozostaje możliwy dla posiadaczy stałych i okresowych kart wstępu.

Senator PO Bogdan Klich ocenił na konferencji prasowej, że brak zgody na wejście do Sejmu Ochojskiej jest "kompromitacją marszałka Sejmu Marka Kuchcińskiego i jego służb". Jak podkreślił, Ochojska jest symbolem solidarności i odruchu serca, który daje drugiemu coś, nie oczekując niczego w zamian. "Ona dzisiaj nie zostaje wpuszczona do Sejmu, dlatego, że Sejm zamienił się w twierdzę" - dodał senator.

"Jestem parlamentarzystą od 2001 r. i nie przypuszczałem, że kiedykolwiek doczekam takiej chwili, że osoba z niepełnosprawnością nie będzie mogła dołączyć do innych niepełnosprawnych po to, żeby z nimi podzielić się swoją solidarnością" - mówił Klich.

"Na straży tego wszystkiego stanęły służby marszałkowskie i wszyscy decydenci PiS-u nagle schowali się w mysią dziurę. Tak stało się dzisiaj, nie udało skontaktować się z nikim" - dodał senator. "To symbol tchórzostwa, braku jakiegokolwiek otwarcia, symbol podważenia tradycja polskiego parlamentaryzmu, który zawsze był otwarty" - ocenił.

Rzeczniczka Nowoczesnej Paulina Hennig-Kloska poinformowała, że trzech posłów udała się w środę do biura marszałka Sejmu w celu wyjaśnienia sytuacji. "Straż Marszałkowska stanęła nam na drodze i nie pozwoliła wejść do sekretariatu biura marszałka Sejmu" - relacjonowała. "Usłyszeliśmy, że w sekretariacie nie ma nikogo, kto mógłby nas przyjąć. Kiedy stwierdziliśmy, że strażnik łamie prawo, ograniczając nam wstęp do sekretariatu, w końcu zostaliśmy tam wpuszczeni. Okazało się, że sekretariat jest wypełniony ludźmi, z którymi możemy porozmawiać. Rozmowy nie przyniosły nam żadnego skutku" - podkreśliła posłanka.

Zdaniem Hennig-Kloski "wprowadzenie posłów w błąd" przez strażnika jest skandaliczne, ponieważ utrudniania im wykonywanie mandatu. "Skandaliczne jest to, w jaki wybiórczy sposób traktuje się obywateli, że przedstawiciele Episkopatu mogą wejść do protestujących, a przedstawiciele osób niepełnosprawnych, z takim autorytetem, jak Janina Ochojska - nie" - zauważyła.

"Przypominam władzy: Sejm jest obywatelski, Sejm należy do obywateli. Sejm jest domem posłów wybranych przez obywateli. Żadna partia, żadni politycy i żadni urzędnicy nie mają prawa zawłaszczać go na własne potrzeby. Sejm jest obywateli, oddajcie Sejm obywatelom" - oświadczyła.

Janina Ochojska-Okońska studiowała astronomię na Uniwersytecie Mikołaja Kopernika. W PRL-u angażowała się w działalność opozycyjną. Cierpi na chorobę Heinego-Medina. W 1992 roku założyła Polską Akcję Humanitarną.

Działalność Ochojskiej została doceniona m.in. Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia Polski, Odznaką Honorową Bene Merito, Legią Honorową Francji, Orderem Ecce Homo.

Polska Akcja Humanitarna działała początkowo jako polski oddział francuskiej Fundacja EquiLibre, a od grudnia 1994 r. pod obecną nazwą. W 1992 r. Janina Ochojska zaczęła organizować konwoje z darami dla mieszkańców Sarajewa. Dziś PAH skupia się przede wszystkim na niesieniu długofalowej pomocy w różnych częściach świata.

Protest opiekunów osób niepełnosprawnych i ich podopiecznych trwa od 18 kwietnia. Protestujący zgłaszali dwa postulaty - zrównania renty socjalnej z minimalną rentą z tytułu niezdolności do pracy oraz wprowadzenia dodatku "na życie", zwanego też "rehabilitacyjnym" dla osób niepełnosprawnych niezdolnych do samodzielnej egzystencji po ukończeniu 18. roku życia w kwocie 500 złotych miesięcznie; zaproponowali, by dodatek był wprowadzany krocząco: od września 2018 r. 250 zł, od stycznia 2019 roku – dodatkowo 125 zł i od stycznia 2020 r. również 125 zł.

Protestujący uważają, że dotychczas zrealizowano jeden z ich postulatów. Chodzi o podniesienie renty socjalnej do 100 proc. kwoty najniższej renty z tytułu całkowitej niezdolności do pracy. Zgodnie z ustawą, którą podpisał w poniedziałek prezydent, renta socjalna wzrośnie z 865,03 zł do 1029,80 zł.

Prezydent podpisał również ustawę wprowadzającą szczególne uprawnienia w dostępie do świadczeń opieki zdrowotnej, usług farmaceutycznych i wyrobów medycznych dla osób ze znacznym stopniem niepełnosprawności. Zdaniem autorów ustawy (posłowie PiS) spełnia ona jeden z postulatów protestujących w Sejmie i przyniesie gospodarstwom z osobą niepełnosprawną miesięcznie około 520 zł oszczędności. Innego zdania są protestujący, którzy uważają, że ustawa to "wydmuszka" i nie realizuje ich żądań w sprawie dodatku.