Rozważymy uwagi o tym, że Polska mogłaby pójść na dalsze ustępstwa ws. reformy sądownictwa, jednak trudno szukać takich możliwości - mówił we wtorek szef MSZ Jacek Czaputowicz. Podkreślił, że Polska stoi na stanowisku, że interwencja KE w zakresie sądownictwa idzie zbyt daleko.

Wiceszef KE Frans Timmermansa oznajmił w poniedziałek przed rozpoczęciem spotkania unijnych ministrów ds. europejskich, że na tym etapie nie ma szans na wycofanie przez Komisję art. 7 uruchomionego przez KE w związku z obawami o stan praworządności w Polsce. Na późniejszej konferencji prasowej Timmermans wyraził nadzieję, iż w najbliższych tygodniach uda się dojść do porozumienia z polskim rządem w sprawie praworządności. Podkreślił, że osiągnięto pewne postępy, nadal jednak niewystarczające.

Czaputowicz podkreślił w radiowej Trójce, że rozmowy w tej sprawie dalej będą prowadzone. "Oczywiście chcielibyśmy, żeby KE podjęła decyzję korzystną dla Polski, wycofała naszym zdaniem nieuzasadnioną procedurę" - zaznaczył minister. "Na pewno będziemy się starali tutaj w Polsce przemyśleć te uwagi Komisji i podejmiemy odpowiednie decyzje" - dodał szef MSZ. Jak mówił chodzi o uwagi Fransa Timmermansa, który uważa, że propozycje złożone przez polski rząd "mogłyby pójść dalej". "Stan jest taki, że to, co premier Mateusz Morawiecki ustalił w rozmowie z przewodniczącym Komisji Jean-Claudem Junckerem zostało mniej więcej wykonane i trudno tutaj szukać możliwości dalszych ustępstw" - dodał szef dyplomacji.

Według niego w przypadku dalszych zmian należałoby spojrzeć na pewne kwestie z perspektywy Komisji Europejskiej. "Np. Komisja mówi, że skarga nadzwyczajna jest ciągle za szeroka" - wskazał Czaputowicz. Jak mówił, zdaniem KE tego typu rozwiązanie stanowi zagrożenie dla stabilności prawa. "Moim zdaniem intencją rządu i władz i parlamentu Polski bynajmniej nie jest podważenie stabilności prawa, tylko chodzi o korektę niesłusznie wydanych wyroków" - zaznaczył minister.

Zdaniem szefa MSZ spór wokół sądownictwa "dotyczy tego, na ile Komisja Europejska może ingerować w sprawy wewnętrzne innych państw". "Stoimy na stanowisku, że ta interwencja jest zbyt daleko idąca" - podkreślił Czaputowicz. Zauważył, że początkowe stanowisko KE był na tyle negatywne, że jego zdaniem ciężko jej wycofać się z pewnych twierdzeń. "Tam są pewne presje polityczne, naciski polityczne" - ocenił minister.

Pytany o pomysł powiązania funduszy unijnych z kwestią praworządności, Czaputowicz powiedział, że jeśli chodzi o to, by państwa zapewniły, że mają "skuteczne mechanizmy kontroli wydatków pieniędzy i działań przeciwkorupcyjnych", uważa to rozwiązanie za zasadne. "Natomiast gdyby tutaj chodziło tylko o stworzenie instrumentu nacisku ogólnego na państwa, tak jak teraz to widzimy z art. 7, to byśmy byli przeciwko" - powiedział.

W ubiegłym tygodniu Sejm uchwalił nowelizację ustawy o Sądzie Najwyższym, która zmienia przepisy dot. skargi nadzwyczajnej i mianowania asesorów. Nowela ustawy autorstwa posłów PiS przewiduje m.in., że skarga nadzwyczajna na prawomocne wyroki polskich sądów, które uprawomocniły się przed jej wejściem w życie, będzie mogła zostać złożona wyłącznie przez Prokuratora Generalnego lub Rzecznika Praw Obywatelskich. Obecnie złożyć może ją - także w odniesieniu do wyroków uprawomocnionych przed wprowadzeniem nowych przepisów - osiem podmiotów m.in. RPO, Rzecznik Praw Dziecka, Rzecznik Finansowy i prezes UOKiK.

Nowela wprowadza też zmiany w Prawie o ustroju sądów powszechnych dotyczące mianowania asesorów sądowych. Zgodnie z ustawą miałby dokonywać tego nie - jak obecnie - minister sprawiedliwości, lecz prezydent. Zgodnie z nowelizacją Krajowa Rada Sądownictwa będzie mogła wyrazić sprzeciw wobec kandydata na stanowisko asesorskie na etapie procedury poprzedzającej mianowanie asesora sądowego przez prezydenta.