Denis Urubko jest już w bazie - kierownik narodowej wyprawy na niezdobyty zimą szczyt w Karakorum K2 (8611 m) Krzysztof Wielicki. - Jest w dobrym stanie, ale jeszcze z nim nie rozmawiałem, ani on też ze mną - dodał.

45-letni Urubko bez jakichkolwiek uzgodnień opuścił bazę w sobotę rano, by podjąć próbę wejścia na wierzchołek K2. Mieszkający w Lublinie rówieśnik Urubki, 45-letni Piotr Tomala zwrócił uwagę, że "Denis od dawna głosił, iż dla niego zima kończy się 28 lutego. Na tym punkcie jest trochę zafiksowany".



W niedzielę Urubko dotarł w okolice obozu trzeciego na wysokości ok. 7200 m. Warunki były jednak bardzo trudne, głównie ze względu na siłę wiatru, aby mógł kontynuować wspinaczkę.

W górze obecnie są dwa zespoły - Marcin Kaczkan i Maciej Bedrejczuk oraz Marek Chmielarski i Artur Małek.

Z końcem grudnia pod wodzą Wielickiego do Karakorum wyruszyli: Bedrejczuk, Adam Bielecki, Jartosław Botor, Chmielarski, Rafał Fronia, Janusz Gołąb, Kaczkan, Artur Małek, Piotr Snopczyński (kierownik bazy), Piotr Tomala, Dariusz Załuski (filmowiec) i Urubko. Na miejscu dołączyło do nich czterech bardzo dobrych - jak ocenił Wielicki - pakistańskich wspinaczy.

Z początkiem lutego do kraju wyprawę opuścił Botor, a dwa tygodnie po nim Fronia, u którego doszło do pęknięcia przedramienia w wyniku uderzenia samoistnie spadającym kamieniem w trakcie podchodzenia do obozu pierwszego na 5900 m drogą Basków. Nieco wcześniej w podobny sposób urazu twarzy doznał podczas wspinaczki do "jedynki" Bielecki, który po kilkudniowej przerwie powrócił do działalności górskiej.

Po tych wypadkach Wielicki podjął decyzję o przeniesieniu działalności górskiej na klasyczną drogę pierwszych zdobywców przez tzw. Żebro Abruzzi.

K2 było atakowane zimą w ogóle tylko trzykrotnie. Na przełomie 1987 i 1988 roku próbę podjęła międzynarodowa grupa pod kierunkiem Andrzeja Zawady, w 2003 roku ekipą dowodził Wielicki, a w 2012 wspinali się Rosjanie. Żadna z tych ekspedycji nie przekroczyła jednak progu 7650 m.