Nie widzę korelacji między tym, co postanowiła KE, a decyzją prezydenta - ocenił senator PiS Jan Maria Jackowski, odnosząc się do decyzji KE o uruchomieniu wobec Polski art. 7.1 unijnego traktatu i decyzji prezydenta Andrzeja Dudy o podpisaniu ustaw dot. KRS i SN.

Komisja Europejska zdecydowała w środę o uruchomieniu art. 7.1 traktatu unijnego wobec Polski. Wiceszef Komisji Frans Timmermans, który poinformował o tej decyzji, podkreślił, że KE daje Polsce trzy miesiące na wprowadzenie rekomendacji dotyczących praworządności.

Tego samego dnia prezydent Andrzej Duda poinformował, że podjął decyzję o podpisaniu przygotowanych przez siebie: nowelizacji ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa i ustawy o Sądzie Najwyższym.

Senator Jan Maria Jackowski na konferencji w Sejmie został zapytany o to, czy ogłoszenie decyzji prezydenta o podpisaniu ustaw tego samego dnia, w którym KE postanowiła o uruchomieniu art. 7.1 traktatu było słusznym ruchem politycznym.

"Ponieważ już teraz większość Polaków żyje świętami, prezydent (...) postanowił ogłosić tą ważną decyzję w środę. Z tego punktu widzenia ja tu nie widzę żadnej korelacji między tym, co postanowiła KE, a decyzją prezydenta, która była przecież zapowiadana" - odpowiedział.

W czwartek przewodnicząca Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer zapowiedziała, że obywatele mogą dziś liczyć się z tym, że Polskę dotkną sankcje. "Zrobimy wszystko, co jest możliwe, będziemy rozmawiać ze wszystkimi w Europie, żeby te sankcje - jeżeli będą jakiekolwiek - nie dotknęły zwykłych Polaków, żeby dotknęły rządzących" - mówiła.

Poproszony o komentarz do tej wypowiedzi Jan Maria Jackowski wskazał, że "opozycja zdaje sobie sprawę, że jeżeli zostaną podjęte sankcje, to winę moralną i polityczną za to będzie ponosiła również opozycja totalna, która umiędzynarodowiła wewnętrzne konflikty w Polsce i dała tym samym argumenty tym kołom politycznym w UE, które chciały ukarać Polskę".

"Jeżeli chodzi o działania na forum PE, to aktywność przedstawicieli totalnej opozycji jest ewidentna i są widoczne efekty w postaci wydruków głosowań, a zwłaszcza z tego ostatniego, gdzie 6 eurodeputowanych PO głosowało za tym, żeby finalnie doprowadzić do sankcji wobec Polski. No bo tak należy rozumieć to głosowanie" - mówił.

W połowie listopada Parlament Europejski przyjął rezolucję, wzywającą polski rząd do przestrzegania postanowień dotyczących praworządności i praw podstawowych, zapisanych w traktatach. Europosłowie zainicjowali też własną procedurę zmierzającą do uruchomienia art. 7 traktatu wobec Polski. Przeciwko rezolucji głosowali europosłowie PiS, eurodeputowani PSL nie wzięli udziału w głosowaniu, a większość eurodeputowanych PO wstrzymała się od głosu, ale sześciu poparło ten dokument.

PE, przyjmując dokument, dał mandat Komisji Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE do opracowania specjalnego sprawozdania dotyczącego Polski. W ten sposób na sesji plenarnej mógł przyjąć sprawozdanie komisji, wzywając tym samym Radę UE do podjęcia działań przewidzianych przez art. 7 ust. 1 Traktatu o UE.

Art. 7.1 unijnego traktatu mówi, że na uzasadniony wniosek jednej trzeciej państw członkowskich, Parlamentu Europejskiego lub Komisji Europejskiej, Rada UE (składająca się z przedstawicieli wszystkich państw członkowskich) większością czterech piątych, po uzyskaniu zgody PE, może stwierdzić istnienie wyraźnego ryzyka poważnego naruszenia przez kraj członkowski wartości unijnych; przed dokonaniem takiego stwierdzenia Rada wysłuchuje dane państwo i, stanowiąc zgodnie z tą samą procedurą, może skierować do niego zalecenia. (PAP)