Wybory prezydenckie, które w niedzielę odbędą się w Słowenii, nie przyniosą znaczących zmian na scenie politycznej tego kraju - powiedział PAP słoweński analityk Vlado Miheljak. Prezydentem na drugą kadencję najprawdopodobniej pozostanie Borut Pahor.

"W tegorocznych wyborach prezydenckich faworytem jest były szef partii Socjaldemokraci (SD) i obecny prezydent Słowenii Borut Pahor" - ocenia Miheljak. Zdaniem publicysty i profesora na Wydziale Nauk Społecznych w Lublanie kandydatura Romany Tomc ze Słoweńskiej Partii Demokratycznej (SDS) "została zmarginalizowana", a wielu wyborców SDS będzie głosować na Pahora.

Według większości sondażów 53-letni Pahor, który do wyborów staje jako kandydat niezależny, jest ich faworytem. Niektóre z badań zapowiadają nawet jego zwycięstwo już w pierwszej turze. Ewentualnym przeciwnikiem w drugiej turze może być według sondaży 39-letni Marjan Szarec, burmistrz miasta Kamnik, którego głównym przesłaniem w kampanii prezydenckiej była konieczność zmiany pokoleniowej w polityce. Przedwyborcze badania wykazały, że Sarec zbliżył się w pewnym momencie do Pahora, ale w końcówce kampanii faworyt wyborów jednak zwiększył przewagę.

Miheljak zaznacza, że wybory prezydenckie w Słowenii są "najczęściej zapowiedzią rezultatów przyszłych wyborów parlamentarnych". Tym razem jednak tak się nie stało - ocenia analityk. "W zbliżających się w przyszłym roku wyborach do parlamentu słoweńskiego możemy oczekiwać starcia SD i SDS Janeza Janszy" - przewiduje. Przypomina jednak, że podczas poprzednich wyborów "na scenie politycznej w ciągu jednej nocy" pojawiła się Partia Miro Cerara (SMC), obecnego premiera, która "nie miała za sobą żadnej politycznej tradycji ani historii".

Zdaniem Miheljaka tegoroczna kampania wyborcza nie zajmowała się ważnymi z punktu widzenia polityki słoweńskiej sprawami i była "banalna". Jedną z kwestii, o której praktycznie zapomniano – twierdzi analityk – jest spór o granicę z Chorwacją w Zatoce Pirańskiej. Lublana pozostaje w konflikcie o granicę z Zagrzebiem, który nie zgadza się z decyzją Trybunału Arbitrażowego w Hadze, uważając ją za niesprawiedliwą.

"Niezwykle skuteczny populizm naszego prezydenta Boruta Pahora mimo swojej banalności określił całą atmosferę kampanii. Ta sytuacja może doprowadzić do niskiej frekwencji wśród wyborców" – twierdzi analityk. Wskazuje równocześnie, że "konstytucyjna funkcja prezydenta Słowenii ma raczej charakter ceremonialny, ale jednak szef państwa ma pewne uprawnienia, m.in. przy proponowaniu kandydatów na sędziów Trybunału Konstytucyjnego, wybieraniu przedstawicieli dyplomacji czy walce z korupcją".

Miheljak to nie jedyny analityk polityczny, który uważa, że Pahor swoim mandatem i niemieszaniem się w konflikty polityczne osłabił instytucję prezydenta. Niedawno grupa lewicowych intelektualistów wezwała lewicowych wyborców, aby nie głosowali na obecnego prezydenta. Jeden z sygnatariuszy odezwy analityk polityczny Igor Pribac powiedział, że Pahor jest "kandydatem prawicy".

Inny analitycy wskazują jednak, że Pahor z sukcesem reprezentował Słowenię na scenie międzynarodowej i że przygotował kilka dobrych inicjatyw dyplomatycznych, m.in. inicjatywę Brdo-Brioni, która gromadzi kraje Bałkanów.

Sukces obecnego prezydenta Miheljak przypisuje jednak jego zdolnościom komunikacyjnym. "Udało mu się przedstawić siebie wyborcom jako prostego człowieka, jednego z nich. Styl polityczny, jaki przyjął, to dialog na każdy temat. Nie jest agresywny, a wyborcy to lubią i nagradzają takie zachowanie" – wyjaśnia analityk.

W wyborach prezydenckich Słoweńcy będą wybierać spośród dziewięciu kandydatów w ponad 3 tys. lokali wyborczych. Jeśli w pierwszej turze nie uda się zwycięzcy uzyskać absolutnej większości głosów, konieczna będzie druga tura, która odbędzie się najprawdopodobniej 21 dni po pierwszym głosowaniu.

To szóste wybory prezydenckie w Słowenii od opuszczenia Jugosławii i uzyskania niepodległości w 1991 roku.

Goran Andrijanić (PAP)