Hiszpańskie media krytykują rząd Katalonii, że w referendum ws. niepodległości dopuszcza się niemoralnych praktyk. Madryckie dzienniki zarzucają organizatorom m.in. podawanie nieprawdziwych informacji i posługiwanie się dziećmi do osiągnięcia celów politycznych.

Według dziennika "El Pais" liczby podawane przez organizatorów niedzielnego referendum na temat zamkniętych lokali wyborczych są "sprzeczne i wątpliwe". Wskazują, że już sama organizacja - uznanego przez Trybunał Konstytucyjny za nielegalny - plebiscytu jest sprzeczna z prawem.

Gazeta przypomina szacunki szefa hiszpańskiego MSZ, który w niedzielę rano poinformował, że w połowie z ponad 2300 miejsc zaplanowanych na referendum głosowanie się nie odbędzie, gdyż zostały one zamknięte.

Tymczasem podczas przedpołudniowej konferencji prasowej w Barcelonie rzecznik autonomicznego rządu Katalonii Jordi Turell podał, że głosowanie trwa w ponad 70 proc. lokali wyborczych.

Komentatorzy hiszpańskiej telewizji TVE24 bardzo krytycznie ocenili wypowiedź Turella. Wskazali, że "doskonale pasuje ona do fałszywej retoryki" katalońskiego rządu Carlesa Puigdemonta.

"Turell kłamie bezwstydnie. Świadomie podał nieprawdziwą informację o licznych otwartych punktów wyborczych, mimo że wiedział, iż zdecydowana ich większość jest już zamknięta" - ocenił jeden z dziennikarzy TVE24.

Wydawane w Madrycie dzienniki na swoich stronach internetowych krytykują Turella również za wzywanie mieszkańców Katalonii do głosowania "na własnych kartach wyborczych w jakimkolwiek lokalu wyborczym".

Dziennik "El Mundo" wskazuje tymczasem na fakt wykorzystywania przez organizatorów plebiscytu dzieci i młodzieży. Odnotowuje, że nieletni byli licznie reprezentowani podczas wieców poparcia dla referendum niepodległościowego. Gazeta pisze, że uczniowie brali też udział w zajęciach kulturalno-sportowych organizowanych w szkołach, w których działają punkty wyborcze. Wybieg ten miał uniemożliwić, zdaniem komentatorów, zamknięcie lokali wyborczych przez policję.

W niedzielę przed południem katalońska policja zamknęła 90 punktów wyborczych, a hiszpańska policja oraz Gwardia Cywilna dodatkowe 70 miejsc, w których odbywało się głosowanie.

W niedzielę rano hiszpańscy funkcjonariusze użyli siły w kilku katalońskich lokalach wyborczych, gdzie zgromadzeni uczestnicy próbowali uniemożliwić policyjną interwencję; funkcjonariusze m.in. bili protestujących pałkami czy użyli gumowych kul. W efekcie akcji hiszpańskiej policji i Gwardii Cywilnej rannych zostało ok. 40 osób.