Hiszpańscy komentatorzy wskazują, że niedzielne referendum w Katalonii zbliżyło rządzących krajem ludowców (PP) do ich parlamentarnych oponentów z Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej (PSOE) oraz liberalnej Partii Obywatelskiej (Ciudadanos).

Odnotowują też szybko rosnąca liczbę rannych w starciach z policją – 465 osób.

Politolodzy wypowiadający się w mediach zgodnie twierdzą, że nieposłuszeństwo autonomicznego rządu Katalonii doprowadziło do zbliżenia największych ugrupowań parlamentarnych w Hiszpanii. Wskazują, że wyjątkiem jest lewacka partia Podemos i inne mniejsze partie reprezentowane w hiszpańskim parlamencie.

“Wcześniejsze deklaracje liderów Podemos, w których nie brakowało krytyki pod adresem katalońskiego rządu Carlesa Puigdemonta i referendum, okazały się nieprawdziwe. W godzinie prawdy partia Podemos pokazała, że wcale nie zależy jej na jedności Hiszpanii” - ocenili eksperci zaproszeni do debaty przez telewizję TVE24.

Tymczasem szef i założyciel Podemos Pablo Iglesias za zamieszki w Katalonii oskarżył rządzącą krajem Partię Ludową i jej lidera premiera Mariano Rajoya. Na swoim koncie na Twitterze Iglesias zamieścił zdjęcia pobitych przez policję uczestników referendum. Nazwał też ludowców “nieużytecznymi i skorumpowanymi hipokrytami”.

Komentatorzy wskazują, że będące w opozycji do rządu Mariano Rajoya PSOE i Ciudadanos poparły premiera Rajoya "w obliczu próby destabilizacji porządku w kraju, do jakiej doszło w Katalonii”.

Eksperci wskazali na dużą aktywność polityków PSOE, którzy w niedzielę apelowali do mieszkańców Katalonii, aby nie brali udziału w referendum niepodległościowym. Wskazali też na zgłoszenie do prokuratury przez Ciudadanos przypadków włączania dzieci w kampanię służącą promocji nielegalnego, zdaniem Madrytu, plebiscytu.

Tymczasem wydawany w Barcelonie dziennik “La Vanguardia” odnotowuje, że większość lewicowych ugrupowań potępiła wysłanie przez Madryt policji i Gwardii Cywilnej do zablokowania niedzielnego głosowania.

Gazeta na swojej stronie internetowej podała też, iż według szacunków burmistrz Barcelony Ady Colau liczba osób rannych na skutek interwencji hiszpańskich sił bezpieczeństwa wzrosła do 460.

Tymczasem według danych departamentu zdrowia w autonomicznym rządzie Katalonii w niedzielnych zamieszkach, które towarzyszyły organizacji referendum niepodległościowego, ucierpiało już 465 osób. Szacunki oparte są na rejestracji pacjentów przyjmowanych w szpitalach na terenie Katalonii.